„Zawsze pracuję – jedząc obiad, w teatrze; nocą budzę się, by pracować” – Napoleon Bonaparte. [1]
W głowie pojawia się błysk, przerywając sen. Zapomniał jeszcze uwzględnić w dekrecie o szkolnictwie dwa istotne punkty. Otwiera oczy. Jest niemal ciemno. Patrzy w lewo. Cesarzowa śpi spokojnie. Dziś razem spędzili noc. Musi się czasami relaksować, na potomka zaczął tracić nadzieję. Wszyscy mówią, że to jej wina, ale ona ma dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa. Męczyło go to. Tyle osiągnął. Jest Cesarzem. Właśnie zdeptał Austrię, upokorzył Rosjan. Prusy wystraszone podkuliły ogon pod siebie. A tego knującego Pitta od tego wszystkiego szlag trafił. Zachciało mu się finansować kampanie na kontynencie przeciwko niemu licząc, że odciągnie go od Anglii.
„ - Na was też w końcu przyjdzie czas. Nie macie już Nelsona. Co prawda ja przez niego nie mam floty, ale teraz uzyskałem dostęp do głównych portów i stoczni Europy. Pola pod Austerlitz potwierdziły, kto jest nowym panem na starym kontynencie.” – myśli, leżąc u boku ukochanej kobiety.
Bitwa trzech Cesarzy, mawiają. Dwa wielkie rody: Romanowowie i Habsburgowie, i on - ubogi szlachcic z Korsyki, który zaburzył istniejący w Europie układ. Przy tych dwóch cesarzach z urodzenia, on to parweniusz, można by rzec. Ale to oni będą kłaniać się jemu, a jego ród będzie najpotężniejszym w Europie. On - Cesarz Francuzów, król Włoch. Jego starszy brat – Józef zmierza już po koronę do Neapolu. Ludwikowi może da tron Holandii, Karolinie jakieś księstwo niemieckie.
„ - Trzeba wyplenić stary porządek, pozbyć się Burbonów z tronów Europy. Ich czas się skończył. Teraz nastaje czas Bonapartów” – rozmyśla wstając z łóżka.
Zarzuca na siebie szlafrok z multanu. Za drzwiami słyszy szurnięcie. Zawsze czujny Rustam już nie śpi.
Chroniący Napoleona, oddany bezgranicznie, Mameluk przywieziony z wyprawy do Egiptu, zawsze sypia na progu jego kwatery. Szczelnie otulając się szlafrokiem, Cesarz przechodzi do gabinetu. Na biurku leży posegregowana korespondencja oraz pisma, które podyktował poprzedniego dnia. W kominku jest napalone. Służba wie, że Cesarz źle znosi chłód. Rzut oka na tykający na kominku zegar. Druga nad ranem. Napoleon siada przy biurku tyłem do ognia. Czuje przyjemne ciepło od strony pleców. Na szczycie dokumentów leży notatka Talleyranda o postępach negocjacji w sprawie utworzenia Związku Reńskiego. Małe niemieckie państewka otrzymały propozycję nie do odrzucenia. Jest to poważny krok mający na celu zjednoczenie ich pod protektoratem Francji, nie Austrii. Zdaje sobie sprawę, że na finalizację sprawy przyjdzie jeszcze chwilę poczekać.
Grunt, że nie ma już Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Ten średniowieczny twór, relikt przeszłości przestał istnieć. On zakończył jego żywot. „Mały kapral” kazał zdjąć koronę Cesarstwa Rzymskiego Fryderykowi, a ten potulnie to zrobił, byleby tylko zachować godność cesarza Austrii… Co na to Prusy? Na razie pokonanie Austrii, spowodowało, że ich bojowość przygasła. Znając jednak królową Luisę – tę diablicę o umyśle skorpiona, zmusi swojego męża, tę miernotę Wilhelma, do zmontowania kolejnej koalicji przeciwko Francji, przeciwko niemu. Cóż, jest gotów rozbić następnego przedstawiciela starego porządku.
Bierze notatkę Talleyranda. Nakreśla kilka zdań, by sekretarz zdążył przekazać jego uwagi ministrowi jeszcze przed dzisiejszym spotkaniem. Zamyka w głowie szufladę: „Niemcy”. Przechodzi do projektu ustawy o szkolnictwie. Uzupełnia ją o kwestie, które przyszły mu do głowy. Przegląda jeszcze parę pism. Zapisuje pomysły decyzji i listów do podyktowania tego dnia. Wreszcie opróżnia głowę z myśli. Oczyszcza umysł. Można pozwolić sobie na krótką drzemkę.
* * *
Nie jest to czysta fikcja literacka. Tak często wyglądał początek dnia Napoleona. Często w nocy udawał się do gabinetu, by pracować w samotności. Według jego opinii praca była sposobem na zrelaksowanie. Wierzył w zbawienne skutki wczesnego wstawania z łóżka. W kwietniu 1806 roku tak pisał do swojego pasierba – Eugeniusza de Beauharnais: „Można wykonywać mnóstwo pracy w krótkim czasie. Prowadzę taki sam tryb życia jak Ty, ale mam starą żonę, która nie potrzebuje mnie przy sobie dla zabawy, i jestem również bardziej zajęty od Ciebie. Pozwalam sobie jednak na to, aby poświęcać więcej czasu na relaks i rozrywkę niż Ty… Ostatnie dwa dni spędziłem z marszałkiem Bessieres’em; bawiliśmy się jak dzieci”.[2] Ta „zabawa” nie przeszkodziła Cesarzowi w napisaniu tego dnia czternastu listów, w tym do samego Eugeniusza sześciu.
Gdy Napoleon nie pracował nocną porą, wstawał w okolicach godz. 4. Nie miał zwyczaju wylegiwania się w łóżku. To czysta strata czasu. Pił poranną herbatę, przygotowywaną mu przez osobistego kamerdynera - Constanta. Trochę z nim plotkował, uzupełniając wiedzę o nowinkach z życia dworskiego. Następnie brał kąpiel, podczas której sekretarz - Maneval czytał mu poranne gazety. Potem Cesarza przejmowali Constant i Rustam. Był golony, nacierany wodą kolońską i ubierany. W kwestii strojów Napoleon kłopotów nie sprawiał. Ubiór miał standardowy, skromny: białe spodnie, pończochy i kamizelka tego samego koloru oraz kurtka mundurowa. W dni świąteczne kurtka od munduru była bardziej szykowna. To strój cesarza – generała.
portret Napoleona Bonaparte
O godzinie 8-mej Napoleon ponownie spotyka swojego sekretarza Menevala. Rozpoczyna się praca w ramach tzw. „gabinetu wewnętrznego”. Na biurku Cesarza leżą przygotowane do podpisu dokumenty i listy przedyktowane poprzedniego dnia. Napoleon czyta wszystko, zanim podpisze. Przyszła poranna poczta. Jest już posegregowana i leży na stoliku przy kanapce. Napoleon zasiada na niej i szybko przegląda korespondencję. Manevel jest w gotowości, oczekując na dyspozycje. Cesarz ma zwyczaj, sprawy „załatwione” rzucać na podłogę. Bieżące - do załatwienia w ciągu dnia odkłada na odrębną kupkę. Sprawy bardziej skomplikowane wymagające jeszcze analizy i przemyślenia trafiają na odrębny stosik.
Po przeglądzie porannej poczty jest chwila na relaks. W ramach odprężenia Napoleon przegląda raporty policji oraz gazety. Te doniesienia pozwalają mu zorientować się w aktualnych odczuciach opinii publicznej. Gdy entuzjazm narodu do jego osoby przygasa, z miejsca dyktuje propagandowy artykuł do „Monitora”, wydaje odpowiednie dyspozycje, instrukcje lub rozkazy.
Napoleon ponownie przenosi się do biurka, choć jego nerwowa natura nie utrzyma go w tym miejscu na dłuższy czas. Często zrywa się z fotela, krąży po pokoju, dyktując treść pism, listów, instrukcji.
Meneval jest już przygotowany. Zawczasu szykuje sobie pióra i papier. Napoleon dyktuje szybko, nigdy się nie zacina. Nigdy nie powtarza. Meneval stworzył sobie własny styl stenotypowania. Pisma konstruuje później, teraz najważniejsze jest, żeby uchwycić myśl Cesarza. Potem sekretarz musi wszystko przepisać i opakować w styl swojego szefa. Po załatwieniu wszystkich spraw bieżących, Meneval zgarnia kartki z notatkami. Zbiera z podłogi „sprawy załatwione”, zabiera teczki z podpisanymi dokumentami i znika.
Te wszystkie czynności zabrały Cesarzowi jedynie godzinę. Nie mogą trwać dłużej, gdyż zgodnie z dworską etykietą codziennie punkt godzina 9-ta odbywa się ceremonia „cesarskiego wstawania”. W praktyce, Napoleon, który wykąpany i ubrany, jest już na nogach od paru godzin, traktuje ten obowiązek jedynie jako wymóg etykiety. Redukuje go więc do minimum, co może oznaczać nawet 5 minut. Na ceremoniał „cesarskiego wstawania” przybywają najważniejsi dworzanie (tzw. szefowie służb dworskich). Czasami pojawiają się też ministrowie.
* * *
Tego dnia na ceremonię wstawania przybywa dwóch ministrów: Policji i Spraw Wewnętrznych - Fouché oraz Spraw Zagranicznych - Talleyrand. Cesarz rozmawia chwilę z szambelanem. Przepytuje koniuszego o zdrowie swojego ulubionego ogiera. W końcu podchodzi do ministrów. Fouché przykuwa jego uwagę na dłużej, informując o wykryciu kolejnego spisku rojalistów.
„ - Burbonowie – trzeba ich wyplenić z Europy, inaczej ja i moja rodzina zawsze będziemy zagrożeni.” – myśli Napoleon, ale poważniejszą rozmowę na ten temat postanawia odbyć z Ministrem Policji już na osobności.
Dla Talleyranda nie pozostaje dużo czasu. Minister referuje główne wątki w sprawie arcyważnego projektu „Związku Reńskiego”. Cesarz ma swoje pomysły. Rozmowę przerywa przybycie pilnego kuriera. List od jego brata Józefa, który na czele armii zbliża się do Neapolu. Rozmowa z Talleyrandem zostaje przełożona po porę poobiednią. Napoleon znika w swoim gabinecie. Po chwili każe posłać po sekretarza. Szybko dyktuje odpowiedź do brata. Zawiera tam wszystkie niezbędne wskazówki dla przyszłego króla Neapolu. Władająca dotychczas tym królestwem królowa Karolina (siostra Marii Antoniny) wraz ze swoim mężem - kolejnym nieudolnym Burbonem już za bardzo zaszła mu za skórę.
Talleyrand i Fouché - kadr z serialu „Napoleon” rok 2002, reżyseria Yves Simoneau; w rolach ministrów: John Malkovich i Gerard Depardieu
Godzina 14-ta – pora obiadu. Cesarz jada w samotności. Jedzenie – to dla niego jedynie zaspakajanie głodu, dostarczanie energii. Nie upatruje przyjemności w jego celebracji. Je proste potrawy: kurczak lub inne mięso, makaron, chleb, soczewica lub fasola. Kończy po 15 minutach. Na białych spodniach pojawia się plama tłuszczu, który skapnął z trzymanego w ręku kurzego udka. Cesarz popija posiłek rozcieńczonym wodą winem. Odczuwa palenie w żołądku. Je szybko, przełyka, nie żuje. Bóle żołądka są codziennością, lecz nie ma do tego głowy.
Teraz pora na odpoczynek. Dziś Cesarz nie może pozwolić sobie na dłuższy relaks. Grafik jest napięty. Czeka dużo ważnych spraw. Jednak znajduje chwilę na spotkanie z małymi siostrzenicami i bratankami. Przyprowadzają mu Napoleona Karola, którego upatrzył sobie na swojego następcę, nie przypuszczając, że za rok nie będzie go wśród żywych i jego młodszego 2-letniego brata - Napoleona Ludwika. Przybiegają też dzieci jego siostry - Karoliny i jej strojnego męża - Joachima. Robi się wrzawa. Dla dzieci Cesarz jest po prostu wujkiem. Mówią, to co myślą. Kiedyś córka jego siostry Elizy, indagowana przez Napoleona o intymne szczegóły moczenia nocnego, odparła, żeby wujek skończył gadać głupoty, bo wyjdzie. Dziś cesarski wujek nie ma czasu na zabawę. Poprzestaje na krótkiej rozmowie z każdym z dzieci. Trochę je podszczypuje, za czym one akurat zbytnio nie przepadają i na tym koniec spotkania rodzinnego.
Napoleon w otoczeniu dzieci swoich sióstr i braci
Niestety dziś Napoleon nie znajdzie czasu na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi, w towarzystwie których znajduje wytchnienie. Są to to artyści, wśród których prym wiodą aktor Talma i malarz David. Cesarz ceni ich za nieprzeciętne zdolności. Lubi rozmawiać z ludźmi, którzy są w stanie czymś go zainteresować.
Tego dnia przywołuje jedynie swojego przyjaciela - bibliotekarza Barbiera. Prosi o zebranie aktualnych publikacji na temat ustroju, geografii i sztuki wojennej Prus. Przeczuwa, że niedługo spotka się z wojskami Wilhelma na polu bitwy.
„ - Czy dołączy do niego Franciszek, czy dostał już wystarczającą lekcję?” – myśli Napoleona znów gdzieś ulatują.
Przybywa Menevel. Pora na powrót do pracy.
- Przedyktuję ci list do cesarza austriackiego. Zapytamy go o samopoczucie. Zważywszy na kontrybucję, jaką ma mi zapłacić na mocy ostatniego układu pokojowego, pewnie humor mu nie dopisuje. Ten list ma być jednak dla niego ostrzeżeniem, by nawet nie myślał o odbudowie Świętego Cesarstwa Rzymskiego i nie knuł ze swoim przyjacielem - Wilhelmem – Napoleon rzuca wesoło, a sekretarz już układa sobie w głowie w jakim stylu ma być list. Od nadawcy dostanie tylko wytyczne do jego napisania, stylem i ozdobnymi wypełniaczami, musi zająć się sam.
Szybko rozkłada przybory. Szykuje zapasowe czyste kartki, żeby w razie czego, nie tracić czasu na ich szukanie. Wie, że w trakcie dyktowania listu do cesarza austriackiego, mogą pojawić się dygresje: uwagi do dekretu na temat cen zbóż, planów nowych fortyfikacji, upomnienie dla proboszcza parafii w pewnym małym miasteczku portowym, czy instrukcja na temat nowego umundurowania Gwardii. Jego szef lubi przeskakiwać z tematu na temat. Co najważniejsze nigdy nie traci wątku. Trzeba tylko szybko się orientować i zaznaczać na marginesie, czego dotyczy wypowiedź Cesarza, żeby potem nie pomylić się podczas przygotowywania dokumentów.
Na szczęście dziś jest w miarę spokojnie. Bywają dni, kiedy posłańcy przybiegają jeden po drugim, Cesarz dyktuje naraz listy i rozkazy dwóm, trzem sekretarzom, a nawet czasami prosi się adiutanta o pomoc w zapisywaniu. Dyktowanie kilku listów na raz nie sprawia Napoleonowi kłopotu.
Nadchodzi godzina 17-ta. To czas spotkań z ministrami, tzw. „gabinet zewnętrzny”. Na dziś umówieni są ministrowie: skarbu, spraw zagranicznych, policji i spraw wewnętrznych. Napoleon przechodzi z gabinetu do sąsiadującego z nim salonu. Na przygotowanych uprzednio stolikach stoją skrzynki z przyborami do pisania. Napoleon siada w swoim fotelu. Drzwi się otwierają i wchodzi Minister Finansów. Podchodzi do swojego miejsca i wyjmuje dokumenty z teczki. Na stojąco zaczyna referować temat. Napoleon zrywa się z fotela i zaczyna krążyć po salonie. Siada tylko po to, by przedyktować instrukcję. Sprawa załatwiona. Minister wychodzi.
Wchodzi Minister Spraw Zagranicznych. Spotkanie jest krótkie. Cesarz ma już w głowie gotowe wytyczne. Talleyrand je zapisuje, wtrącając tylko nieznaczne uwagi.
Na koniec wchodzi Fouché. Spokojnym tonem przedstawia działania, które doprowadziły do wykrycia spisku wymierzonego w Napoleona i jego rodzinę. Rozmowa się przedłuża.
„ - Burboni - stary porządek – myśli Napoleon. – Czemu Francuzi chcą ich powrotu? Dałem im potęgę. Dałem spokój i bezpieczeństwo. Utrzymałem w mocy hasła rewolucji: wolność i równość, o których w czasach Burbonów nie mogli nawet marzyć. Oni czują się lepsi, tylko dlatego, że są lepiej urodzeni. Tym bardziej razi ich wszystko, czego dokonałem.”
Padają nazwiska spiskowców. Napoleon podejmuje decyzję. Fouché ją zapisuje. Minister wychodzi zadowolony. Otrzymał pochwałę za dobrą działalność służb wywiadowczych.
Napoleon przechodzi do salonu, gdzie zebrała się rada administracyjna. Dziś pora przyszła na Ministerstwo Wojny. Cesarz chce wiedzieć, jaki jest stan uzbrojenia, jakie ubytki po ostatniej kampanii, ile ludzi może powołać do armii ze świeżo podbitych obszarów. Obrady przeciągają się do godz. 19. Po godzinie z Cesarzem, biorący udział w spotkaniu oficerowie i urzędnicy Ministerstwa Wojny, czują się jakby ktoś przeciągnął ich przez prasę. Napoleon tymczasem jest świeży i kwitnący. Wbiega do salonu Cesarzowej. Ta, strojna, ciągle z doskonałą figurą, choć już nie pierwszej młodości, dama, rozpromienia się na widok cesarskiego małżonka. Jej damy dworu dygają przed jego majestatem. Cesarz wita się z nimi pośpiesznie.
salon Józefiny- kadr z serialu „Napoleon” rok 2002, reżyseria Yves Simoneau
Nadchodzi pora kolacji. Wszyscy podążają do jadalni. Na kolację zaproszenie otrzymali również biorący udział w dzisiejszym posiedzeniu rady administracyjnej ministrowie i wyżsi oficerowie. Jeden z wojskowych uczestniczy w tym wydarzeniu po praz pierwszy. Nie siedzi przy cesarskim stole, ale sama obecność w tym miejscu go uwzniośla. Z przejęcia od rana nic nie przełknął. Ma nadzieję, że teraz odrobi sobie stratę. Cesarskie stoły uginają się od jedzenia. Nasz oficer z zachwytem przygląda się Cesarzowi wbijającemu widelec w kawałek mięsa. Napoleon nie traci czasu na krojenie. Ogryza prosto z widelca. Rozmawia ze swoim szwagrem - marszałkiem Muratem, energicznie gestykulując nadzianym na widelec mięsem. Nasz oficer wreszcie budzi się z zapatrzenia. Z namaszczeniem rozkłada serwetkę na kolanach. Pochodzi z arystokratycznej rodziny. Jedzenie - to zawsze był ceremoniał. Ze zdziwieniem spostrzega, że współbiesiadnicy kończą już zupę i zabierają się za drugie. Gdy sięga do półmiska, by sobie nałożyć smakowicie wyglądające żeberka, wszyscy nagle zaczynają się podnosić.
- Jak to? – wyrywa mu się w zaskoczeniu.
- Koniec kolacji. Cesarz skończył posiłek – poinformował go stojący najbliżej generał piechoty.
W odpowiedzi słyszy głośne burczenie w brzuchu naszego oficera.
- Pan pierwszy raz? – zainteresował się generał. – Mój drogi kolego, na przyszłość zapamiętaj, że podczas kolacji u Cesarza trzeba tak samo szybko reagować jak pod gradem austriackich kul. Cesarz nie zwykł posilać się dłużej niż 20 minut. Fakt, dzisiaj skrócił ten czas do minut 15, więc ledwo napocząłem kurczaka. Następnym razem będzie pan już czujniejszy. My tu z kolegami oficerami – wskazał na towarzyszy – mamy już opracowaną całą strategię, za co chwytać i w jakiej kolejności. Nie warto brać się za duże kawałki mięsa. Za bardzo spowolniają. Brać tylko to, co szybko się przełyka.
To powiedziawszy, generał bratersko poklepuje zrezygnowanego początkującego na cesarskich salonach oficera, po czym za orszakiem Napoleona udaje się do salonu bawialnego. Nasz oficer stoi chwilę ogłuszony. Gdy zamierza ruszyć w ślady pozostałych, na jego ramię opada ciężka ręka. Przerażony podskakuje. Niemal traci przytomność widząc cesarskiego szwagra.
- Panie marszałku… – zaczyna, ale przerywa mu głośny odgłos żołądka, żałośnie domagającego się pożywienia – zawstydzony czerwienieje na twarzy.
- Mój drogi – Murat odzywa się jowialnie. – Nie pozwolę, żeby kawalerzysta chodził głodny. Mały żyje tylko pracą, nie potrzebuje jedzenia, więc my – ZWYKLI LUDZIE – musimy sobie jakoś radzić. Zapraszam do stołu – wykonał ruch ręką w kierunku stołu cesarskiego, przy którym stało jeszcze kilku gości, szybko wpychających jedzenie do kieszeni fraków i mundurów, podczas gdy służba sprzątała wystawne dania prawie nietknięte. Aż szkoda było na to patrzeć. Jednak oficer honorowo próbował walczyć ze sobą.
- Ale Cesarz… czy nie jest to obrazą majestatu, że nie towarzyszymy mu w salonie?
- Doprawdy, nie cierpi na samotność. Wisi na nim jego stęskniona stara żona i banda pochlebców z książętami niemieckimi na czele. Żaden z nich nie traci okazji, by zapewnić Jego Cesarską Wysokość o swojej wierności, a przy okazji żebrze o ziemie sąsiada, tytuł królewski lub pieniądze. Tworzą tak ścisły krąg wokół mojego czcigodnego szwagra, że temu trudno oddychać – śmieje się. - Nas zatrzymały teraz ważne sprawy natury militarnej. Gdy dołączymy do zacnego towarzystwa za 15 minut, nikt nawet tego nie zauważy.
Nasz oficer spojrzał z powątpiewaniem na strojnego w róże, błyszczącego od klejnotów marszałka o sylwetce atlety. Doprawdy nie rzucał się w oczy. Był jednak tak głodny, że z zaproszenia skorzystał.
portret Joachima Murata
Po 15 minutach, gdy jako tako zaspokoił głód, wraz z Muratem dołączył do zebranego w salonie towarzystwa. Napoleon kończył właśnie rundkę wśród gości. Rzeczywiście, za Cesarzem ciągnął mały oddziałek niemieckich książąt, gotowych zamieść każdy pyłek spod nóg nowego protektora. W salonie dało się odczuć panujące napięcie. Towarzystwo było przygaszone. Każdy pilnował się, by nie palnąć czegoś przy Cesarzu. Nagle do salonu wchodzi sekretarz Napoleona. Pilna wiadomość najwyższej wagi. Cesarz opuszcza towarzystwo. Atmosfera ulega zmianie niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Gwar rozmów i śmiechy przybierają na sile.
Kurier przybył z informacją, że premierem Zjednoczonego Królestwa został niejaki Fox – zacięty przeciwnik polityki zagranicznej Pitta. To oznacza zmianę kierunku działań Anglii na arenie międzynarodowej. Może wystąpią o pokój z Francją? Napoleon kazał zwołać posiedzenie Rady Ministrów w trybie natychmiastowym. Wezwał Talleyranda, który bawił jeszcze w salonie Cesarzowej.
* * *
Grafik obrad z udziałem Cesarza wyglądał następująco:
Poniedziałek – posiedzenie Rady Administracyjnej, poświęcone jednemu obszarowi ministerialnemu;
Wtorek – Rada Stanu (ciało ustawodawcze), której przewodniczył;
Środa – posiedzenie Rady Ministrów;
Czwartek – Rada Administracyjna;
Piątek – Rada Stanu;
Sobota – Rada Administracyjna.
Niedziela – to dzień szczególny. Cesarz tego dnia był władcą, nie szefem państwa. To dzień etykiety, galowych strojów i nastrojów. „Program dnia rozpoczyna się od mszy śpiewanej w kaplicy, potem odbywa się przegląd wojska i audiencja dyplomatyczna. Niekiedy cesarz zbiera swoją prywatną radę, by rozpatrzyć podania o łaskę. Wieczorem odbywa się rodzinna kolacja w obecności Pani Matki, potem spotkania towarzyskie w wielkich apartamentach albo przedstawienie w sali zamkowej, gdyż Napoleon bardzo lubi teatr, zwłaszcza tragedie klasyczne.”[3]. Podczas przedstawień i koncertów zdarza mu się zdrzemnąć. Cesarz nie traci czasu, potem zamiast odpoczywać, może popracować.
Napoleon i Józefina - kadr z serialu „Napoleon” rok 2002, reżyseria Yves Simoneau; w roli Napoleona – Christian Clavier, w roli Józefiny – Isabella Rossellini.
* * *
Jest druga nad ranem. Talleyrand walczy ze snem. Ministrowi Sprawiedliwości opadła głowa.
„ - Słabeusz” – myśli o koledze Minister Spraw Zagranicznych.
Fouché coraz częściej mruga oczami. Zaczyna się kręcić na swoim miejscu, żeby nie pójść w ślady Ministra Sprawiedliwości. Pozostali opierają się na ręce lub siedzą smętnie. A On ciągle przemawia.
„ - Czy nie można się zająć tym rano? Nie wymyśli się nic sensownego o tej porze” – myśli Talleyranda spowalniają, oczy się przymykają. – „Tylko chwileczkę.”
– Panowie!
Talleyrand podskakuje. Minister Sprawiedliwości podrywa głowę, udając, że był czujny cały czas.
– Pracujemy! Za co naród francuski nam płaci?! – Napoleon uderza ręką w stół, ożywiony, jakby nie miał za sobą wielu godzin pracy.
Normalnie kładzie się do łóżka koło godz. 22. Przed snem przegląda jeszcze dokumenty i korespondencję, która nadeszła wieczorną pocztą.
Doprawdy naród francuski nie miał wcześniej ani później tak pracowitego władcy.
W roku 1806 Napoleon napisał (podyktował) 2679 listów, z czego przed kampanią przeciwko Prusom (dnia 20 września) padła rekordowa liczba - 36 listów.[4]
Niniejszy felieton jest poświęcony grafikowi dnia Cesarza Francuzów w czasach pokoju (okres zimowy). Opisane zdarzenia są fikcją literacką opartą o źródła dotyczące szczegółów życia i pracy Cesarza. Kolejny felieton z tego cyklu pod tytułem „Napoleon – dowódca” będzie poświęcony pracy Cesarza w czasach wojny.
Więcej o tych niezwykłych czasach i osobie Cesarza znajdziesz w powieści mojego autorstwa „Cor igni. Bitwa serc.”. Czeka na wydanie.
[1] Źródło: Geofges Bordonove „Napoleon Bonaparte”, str. 221
[2] Andrew Rogerts „Napoleon Wielki”, str. 423
[3] Źródło: Geofges Bordonove „Napoleon Bonaparte”, str. 229
[4] Andrew Rogerts „Napoleon Wielki”, str. 433