Konstytucja 3 maja – próba ratowania niepodległości.

Noc z 2 na 3 maja 1791 roku, pałac Czapskich-Raczyńskich, ul. Krakowskie Przedmieście, Warszawa.

- Panowie, wszystko przygotowane. Jutro gwardia królewska pod dowództwem bratanka króla otoczy Zamek. Pozostaje szybko poddać pod głosowanie konstytucję i, korzystając z powstałego wówczas zamieszania, przegłosować i zaprzysiąc – powiedział uroczystym tonem Stanisław Małachowski po odczytaniu ostatecznej wersji projektu ustawy zasadniczej.

- Król zaprzysięgnie? Nie wycofa się w ostatniej chwili? – wyraził wątpliwość jeden z senatorów, przybyły na tajne zebranie do siedziby marszałka Sejmu.

- Tak, Najjaśniejszy Pan jest całym sercem z nami, co udowodnił popierając sojusz z Prusami – włączył się do rozmowy Ignacy Potocki.

- A nie ma obawy, że zostaniemy przegłosowani? – zaniepokoił się jeden z posłów, uczestniczący w spisku.

- Nie ma takiej możliwości. Przyspieszyliśmy głosowanie o 2 dni. Większość nie zdąży powrócić ze swoich posiadłości po przerwie świątecznej, znaczy ci niepoinformowani, którzy mogliby zaszkodzić przedsięwzięciu – wyjaśnił Ignacy Potocki.

- Trzeba liczyć się z oporem i sprzeciwami. Primo, na posiedzeniu nie będzie większości reprezentacji posłów i senatorów, secundo nie przedłożono projektu do zapoznania – wtrącił się do rozmowy kasztelan krakowski Antoni Jabłonowski, doświadczony polityk, deputant z Sejmu Małej Polski.  

- Plan jest taki – zaczął tłumaczyć Stanisław Małachowski – po otwarciu posiedzenia izby poselskiej i przybyciu króla, zostaną odczytane depesze z zagranicy, tak dobrane, by stworzyć wrażenie, iż szykuje się kolejny rozbiór Rzeczypospolitej. Powołując się na to zagrożenie, król oświadczy, iż ratunek widzi tylko w radykalnej reformie państwa, a wtedy szybko odczytamy projekt ustawy rządowej i poddamy pod głosowanie. Liczymy się ze sprzeciwami, ale, na Boga, mamy większość!

- Ten dokument – to jedyny ratunek dla Rzeczypospolitej. Panowie, zadbaliśmy o wszystko, reszta w rękach Boga – wtrącił, milczący do tej pory, ksiądz Hugo Kołłątaj.

- Pora złożyć podpisy pod „Assekuracyją”. Mój sekretarz odczyta teraz jej treść – uroczyście powiedział Stanisław Małachowski.

- „W szczerej chęci ratunku ojczyzny, w okropnych na Rzeczpospolitą okolicznościach, projekt pod tytułem Ustawa Rządu w ręku j. w. marszałka sejmowego i konfederacji koronnej złożony do jak najdzielniejszego popierania przyjmujemy, zaręczając to nasze przedsięwzięcie hasłem miłości ojczyzny i słowem honoru, co dla większej wiary podpisami naszymi stwierdzamy.

Pod dokumentem, poza marszałkiem sejmu – Stanisławem Małachowskim, podpisy złożyło 83 posłów i senatorów. Następnego dnia przedstawiono projekt konstytucji na połączonym posiedzeniu izby poselskiej i senatorskiej i, mimo sprzeciwów, szybko poddano pod głosowanie. Ustawa Rządowa została uchwalona większością głosów przy obecności 1/3 reprezentantów, a następnie uroczyście zaprzysiężona przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Akt ten został owacyjnie przyjęty przez mieszkańców Warszawy zebranych pod Zamkiem Królewskim, gdzie obradował parlament. Opozycja była tak zaskoczona i ogłuszona, że nie stawiała większego oporu. 

 "Konstytucja 3 maja", autorstwa Jan Matejko - National Museum of Poland Catalogue (for better resolution: calendar with pictures of Matejko), Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=29769354

Współczesny widok na Zamek Królewski, gdzie uchwalono Konstytucję i Katedrę św. Jana, gdzie ją zaprzysiężono; autor zdjęcia: Włodzimierz Bieliński

 Niektórzy historycy upatrują zatwierdzenie pierwszej polskiej (i zarazem pierwszej w Europie) konstytucji, jako zamach stanu, zważywszy na obecność wojsk królewskich i niespełnienie wymogów regulaminu prac parlamentu. Jednak okoliczności, w których znalazła się wtedy Rzeczypospolita Polska, zmusiły patriotów do podjęcia takich kroków. W parlamencie polskim już od lat mało kto kierował się interesem państwa.

Geneza Konstytucji 3 maja.

 Pierwsza Rzeczpospolita, zwana także rzeczpospolitą szlachecką (poł XV wieku – 1795 r.), składała się z dwóch połączonych organizmów: Królestwa Polskiego (zwanego też Koroną) i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Przed pierwszymi rozbiorami liczyła sobie 733 200 kilometrów kwadratowych, a liczba żyjącej w niej ludności sięgała około 14 milionów.

Obszar Rzeczypospolitej Obojga Narodów XVII w. w obecnych granicach państw, autorstwa Bogomolov.PL - Praca własna using File:Polish-Lithuanian Commonwealth (1619) compared with today's borders (noname).png, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=18206319

 

Był to olbrzymi organizm państwowy, w którym monarchowie, aby coś osiągnąć, przyznawali szlachcie (grupie stanowiącej około 10% społeczeństwa) przywileje, te zaś, z upływem lat, zwiększały jej wpływ na władzę w kraju. Wraz ze śmiercią ostatniego „rodzimego” władcy w osobie królowej Jadwigi i przejęcia władzy przez pochodzącą z Litwy dynastię Jagiellonów, wybór króla musiał być zatwierdzony przez polskich „panów”. Mimo, iż w czasach dynastii jagiellońskiej tron Rzeczpospolitej obejmowany był zgodnie z zasadami dziedziczenia, na wybór każdego nowego władcy z tej dynastii, musiała wyrazić zgodę szlachta. Z czasem wykształcił się parlament (koniec XV w). Z założenia twór ten ustrojowy, zwany demokracją szlachecką, był posunięciem nowatorskim, chroniącym naród przed rządami absolutystycznymi, lecz z biegiem lat doprowadził do paraliżu głównych organów państwowych, stagnacji, a wręcz anarchii. Po wygaśnięciu męskich potomków dynastii Jagiellonów, każdy następny król był „powoływany na swój urząd” przez posłów na sejmie elekcyjnym. Każdy następny pretendent do tronu, by zostać władcą musiał najpierw coś obiecać wyborcom. Z czasem głównymi ośrodkami władzy stali się magnaci, którzy posiadając olbrzymie terytoria, wsie z własną, bezpłatną siłą roboczą w postaci chłopów pańszczyźnianych (system: pan – poddany), prywatne miasta i swoje armie, zaczęli wywierać wielki wpływ na władzę centralną. W tym celu posługiwali się głównie biedną, nie posiadającą majątków, szlachtą, tzw. „gołotą” (swoimi klientami). Klienci zaś w imię, chronienia interesów reprezentowanej rodziny (czyli tej, która ich opłacała), blokowali na sejmach wszelki przejaw reform, mogących tymże interesom zagrozić. Chluba demokracji szlacheckiej – przywilej liberum veto, który pojawił się w drugiej połowie XVII w. –  dawał prawo każdemu z posłów, biorących udział w obradach sejmu, do zerwania go i unieważnienia podjętych na nim uchwał. Ogółem w XVII–XVIII wieku sejm zerwano 73 razy.” [1]. Już czasy panowania dynastii Wazów (lata 1587–1668) pokazały, iż Rzeczpospolita jest gigantem na glinianych nogach, lecz najgorszy rozkład moralny miał miejsce w czasach panowania dwóch królów z saskiej dynastii  Wettynów (lata 1697 – 1763). Powiedzenie ukute w tych czasach w pełni obrazuje obyczajowość epoki: „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Królowie dbali głównie o dobro Saksonii. Korona Polski była dla nich dużym wyróżnieniem, ale jeszcze większym obciążeniem. Umacniało to magnaterię, która różnymi sztuczkami potrafiła zdobyć łaski panujących. Obraz społeczeństwa wyglądał dramatycznie. Władza należała jedynie do tych legitymujących się herbem, nieważne z majątkiem czy bez. Coraz bardziej staczająca się w odmęty ciemnoty szlachta, dawała się wykorzystywać jako narzędzie władzy przez możnych. ¾ narodu stanowiło chłopstwo i mieszczaństwo, o których nikt nie dbał i nie traktował jako członków narodu, bo przecież praw żadnych nie mieli (chłopom zabrano nawet prawo do wolności przemieszczania, a ich pan mógł bez sądu wymierzyć im karę śmierci). W takich okolicznościach nie istniało poczucie dobra narodu. Nikt nie przejmował się państwem jako takim, a ono coraz bardziej chyliło się ku upadkowi. Pojawiały się jednostki, które dostrzegały potrzebę wzmocnienia kraju. W XVIII w. należały do nich rody Czartoryskich i Potockich, które dwukrotnie próbowały przerwać panowanie Wettynów, osadzając na tronie polskim mądrego władcę - w osobie Stanisława Leszczyńskiego, skoligaconego poprzez córkę, z francuskim królem Ludwikiem XV. Wola „narodu” była jednak inna, więc naród szlachecki – „sobiepanku” dalej rządził jak chciał, kraj gnuśniał, podczas gdy u sąsiadów: Austrii, Rosji i Prus umacniała się władza absolutna. Nic więc dziwnego, że kraje te zaczęły coraz bardziej mieszać się w wewnętrzne sprawy Rzeczpospolitej. Po śmierci kolejnego króla, władającego z Drezna, caryca Rosji postanowiła wpłynąć na losy Rzeczpospolitej w sposób radykalny, wymuszając na polskim sejmie elekcyjnym, obradującym pod czułą opieką wojsk rosyjskich, wybór swojego kandydata – „Piasta” – Stanisława Poniatowskiego. Mimo wszystko wybór ten okazał się trafny. Nowy władca Rzeczpospolitej był człowiekiem wielce wyedukowanym, obytym politycznie i myślącym zgodnie z panującym wówczas duchem oświecenia. Był też Polakiem – patriotą, który chciał kraj swój wyciągnąć z marazmu i gnuśności, zreformować. Nie do końca pozostawało to w zgodzie z intencjami jego „protektorki”, która upatrywała w nim osobę słabego charakteru, łatwą w sterowaniu. Katarzyna II miała bowiem strategię, by uczynić Rzeczpospolitą krajem zależnym od Rosji, buforem bezpieczeństwa przeciwko umacniającym się monarchiom Austrii i Prus. Od tej pory rozpoczęła się zabawa z ogniem. Osamotniony król zmuszony był do lawirowania pomiędzy, chcącymi osłabić jego kraj, sąsiadami, szlachtą odrzucającą jego wybór na władcę (jako narzucony przez obce mocarstwo) i możnymi rodami, które, głosami swoich klientów, blokowały próby jakichkolwiek reform. Cała ta huśtawka doprowadziła do aktu do tej pory niespotykanego – rozbioru ziem Rzeczypospolitej pomiędzy jej trzech sąsiadów. Opinii międzynarodowej przedłożono zgrabną argumentację o konieczności interwencji w celu ochrony swoich państw przed polskim fermentem i anarchią. W roku 1772 dokonano pierwszego rozbioru potężnej niegdyś Rzeczpospolitej, który polski sejm musiał ratyfikować.

"Rejtan - Upadek Polski", obraz autorstwa Jan Matejko - image taken by User:Mathiasrex Maciej Szczepańczyk, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=42447465 

Był to zimny prysznic dla szlacheckich sobiepanków i magnatów, których ziemie przeszły pod panowanie obcego władcy. Szok ów nie był jednak w stanie zmienić zakorzenionej tradycji głupoty, warcholstwa i egoizmu. Jednak muł został poruszony, a działania króla i reformatorów na polu oświaty i literatury zaczęły wydawać pierwsze plony. Był to też oddźwięk zmieniającej się Europy. Nurt oświecenia, radykalizujące się i dojrzewające do buntu przeciwko władzy absolutnej społeczeństwo francuskie, a także wieści płynące zza oceanu z nowopowstałego kraju, działającego w imię idei oświecenia, w oparciu o pierwszą na świecie konstytucję i deklarację praw człowieka (mowa tu o Stanach Zjednoczonych Ameryki).

To wszystko tworzyło podwaliny pod coraz lepsze zrozumienie już nie potrzeby a konieczności naprawy okaleczonego kraju. Król, z wroga swobód, zaczął być postrzegany jako oświecony reformator. Naród dojrzewał do zmian. Trzeba było jednak wyczuć odpowiedni moment, by przeprowadzić niezbędną kurację. Moment, kiedy sąsiedzi, którzy za wszelką cenę chcieli utrzymać rozchwianie polityczne w Rzeczpospolitej, zajmą się swoimi sprawami i przestaną pilnie monitorować postanowienia zapadające w Warszawie. Taki moment nadarzył się w roku 1788, co zwolennicy reform w Polsce postanowili wykorzystać zwołując sejm, który, ze względu na wagę podjętych działań prawodawczych, nazwano Wielkim. Sejm wprowadził najpotrzebniejsze reformy: między innymi reformę wojskową i skarbową, a także w dniu 3 maja 1791 uchwalił konstytucję – pierwszą w Europie, drugą na świecie.

Konstytucja 3 maja – coś więcej niż tylko próba naprawy chylącego się ku upadkowi kraju.

Polska ustawa rządowa była pionierskim dokumentem, wyprzedzającym swoją epokę (epokę monarchii absolutnych). Wprowadziła pojęcie narodu, nie tylko zawężonego do tych „lepiej urodzonych” obywateli, ale rozszerzonego na wszystkie warstwy społeczne, włączając mieszczaństwo i chłopstwo. Było to posunięcie bardzo radykalne, zgodne z hasłami rewolucji francuskiej: „wolność, równość, braterstwo”. Chłopi zostali w końcu dostrzeżeni przez państwo i wzięci przez nie pod opiekę. Był to pierwszy krok w kierunku zniesienia poddaństwa chłopów, ich przywiązania do ziemi i pana, który decydował nie tylko o ich losie, ale i życiu.  Mimo, iż szlachta pozostała stanem uprzywilejowanym, niektóre jej prawa przyznano mieszczanom (początkowo przepis dotyczyć miał jedynie miast królewskich): prawo do posiadania majątków ziemskich, prawo nietykalności osobistej, dostęp do urzędów, łącznie z reprezentacją w izbie niższej parlamentu. 

Ustawa rządowa wprowadziła monteskiuszowski trójpodział władzy. Władzę ustawodawczą powierzono dwuizbowemu parlamentowi. Władzę wykonawczą sprawował król i Straż Praw, w skład której wchodziło 5 najważniejszych ministrów oraz prymas - jako przewodniczący Komisji Edukacji Narodowej i marszałek sejmu (bez prawa głosu). Władzę sądowniczą wykonywały, w większości kolegialne, sądy. Konstytucja usprawniła także pracę parlamentu, znosząc prawo do zrywania sejmów (liberum veto). Uchwały zapadały większością głosów lub, w niektórych sprawach, większością kwalifikowaną. Aby przykrócić korupcję polityczną, konstytucja ograniczyła prawa polityczne osobom nobilitowanym, nieposiadającym własnych majątków. Ponadto „uznano, że posłowie powinni być reprezentacją całego narodu, a nie zrzeszeniem mandatariuszy powiatowych, instrukcje sejmikowe nie miały więc mieć mocy wiążącej.” [2].

Dokonano również ostatecznej unii Korony z Księstwem Litewskim, wprowadzając wspólne urzędy. Za religię dominującą uznano religię katolicką, ale równocześnie wprowadzano tolerancję swobody wyznaniowej. Co interesujące, w tekście konstytucji nie ma mowy o instytucji kościoła katolickiego.

Polska ustawa rządowa była dokumentem bardzo postępowym, wprowadzającym ustrój monarchii konstytucyjnej. Oczywiście dopuszczano możliwość jej modyfikacji (w tym celu co 25 lat miał zbierać się specjalny sejm konstytucyjny). Po uchwaleniu konstytucji w dalszej kolejności rozpatrywano opracowanie kodeksów handlowego i cywilnego,  tzw. „konstytucji ekonomicznej” i „konstytucji moralnej”. 

Jedynym zgrzytem w tym jakże postępowym, jak na owe czasy, dokumencie było wprowadzenie monarchii dziedzicznej, co w zamyśle miało zapewne zabezpieczyć kraj przed wpływami cudzoziemskimi, jednak, z drugiej strony – w zaprzeczeniu stał zapis o przekazaniu, po śmierci Stanisława Augusta, tronu saskiej dynastii Wettynów.

Twórcy konstytucji.

Pierwszych prób opracowania konstytucji (w roku 1790) podjął się Ignacy Potocki – jeden z czołowych przedstawicieli obozu patriotycznego w sejmie, propagującego gruntowne reformy kraju. Jednak wizja organizacji kraju zaproponowana przez Potockiego miała zbyt radykalny charakter jak na warunki panujące w Rzeczpospolitej. Zmusiło to reformatora do zbliżenia się do obozu królewskiego, ostatecznie opracowanie projektu konstytucji przekazując monarsze. Można zatem przyjąć, iż to udział Stanisława Augusta w tworzeniu ustawy rządowej był największy. „Na początku r. 1791 Stanisław August opracował swój program, który stał się podstawą tajnej dyskusji najpierw w bardzo wąskim gronie (Ignacy Potocki, Piattoli, Kołłątaj, Małachowski), potem w szerszym kręgu wtajemniczonych posłów stronnictwa patriotycznego.[2]. 

Oto po krótce przedstawione sylwetki twórców Konstytucji 3 maja:

Stanisław August Poniatowski (1732 – 1798) – król Rzeczpospolitej w latach 1764 – 1795, główny twórca Konstytucji 3 maja. Prawdziwy człowiek doby Oświecenia, inteligentny, oczytany, obyty w świecie, erudyta, znający kilka języków. Większość swego panowania zmagał się z wrogim nastawieniem szlachty i magnaterii, nie rozumiejących ani idei oświecenia ani konieczności reform. Braku popularności przysparzał fakt, iż Poniatowski wywodził się z mało ważnego i stosunkowo młodego rodu, a tron Polski objął przez protekcję swojej byłej kochanki – carycy Rosji Katarzyny II. Przy tworzeniu konstytucji król był zwolennikiem monarchii konstytucyjnej, co stało w sprzeczności z poglądami Ignacego Potockiego – zwolennika ideologii republikańskiej. Tak duża rozbieżność poglądów i niemożność porozumienia przedłużały prace nad ustawą rządową. Ostatecznie opracowanie projektu konstytucji powierzono jednak monarsze.

Ostatni król Polski – to postać złożona; jego osoba i tragiczna rola dziejowa, którą odegrał zasługują na odrębny felieton. 

Stanisław Małachowski (1736 – 1809) – marszałek Sejmu Wielkiego (1788 – 1791), ostatni sprawowany urząd: prezes Senatu Księstwa Warszawskiego 1807 – 1809). Członek stronnictwa patriotycznego (opcja umiarkowana stronnictwa, dążąca do sojuszu i współpracy z królem i jego obozem), którego celem było wzmocnienie państwa poprzez niezbędne, gruntowne reformy wprowadzone uchwałami sejmu, któremu przewodniczył. Mieszkał w Pałacu Czapskich-Raczyńskich, gdzie na tajnych zebraniach redagowano tekst ustawy rządowej. Był jednym z sygnatariuszy konstytucji i przeprowadził jej uchwalenie na sesji sejmowej 3 maja 1791. Opowiadał się za zwiększeniem praw politycznych mieszczan. Jako jeden z pierwszych ze stanu szlacheckiego, wpisał się do księgi miejskiej jako obywatel miasta Warszawy. W swych dobrach na Podolu oczynszował chłopów, spisał powinności, zwolnił ich od niektórych ciężarów i zaczął organizować im opiekę lekarską. 

Ignacy Potocki (1750 – 1809) – minister policji w Straży Praw, poseł na Sejm Wielki, polityk i działacz patriotyczny, publicysta, ale także dramatopisarz, poeta, pedagog, historyk i tłumacz. Zwolennik radykalnych reform, o poglądach jakobińskich. Członek stronnictwa patriotycznego, przeciwnik króla, dążący do wzmocnienia roli parlamentu kosztem władzy królewskiej. Zwolennik sojuszu z Prusami, przyczynił się do zawarcia nieskutecznego dla Polski układu w roku 1790. Był członkiem wyłonionej w roku 1789 przez Sejm Wielki Deputacji do Formy Rządu, do której zadań należało opracowanie projektu zmiany ustroju Rzeczypospolitej.  Jego projekt był jednak zbyt radykalny, by być zaakceptowanym przez większość reformatorów, co wymagało zwiększenia udziału króla w pracach nad konstytucją.

 

Hugo Kołłątaj (1750 – 1812) -  podkanclerzy koronny, katolicki prezbiter, polityk, mąż stanu, publicysta oświeceniowy, pisarz polityczny, ale także satyryk, poeta, geograf i historyk. Był ostatecznym redaktorem tekstu konstytucji. Poprzez stworzony przez siebie zespół publicystów, zwany Kuźnicą Kołłątajowską, tworzył podwaliny pod planowane reformy państwa. Pisarze i publicyści Kuźnicy śmiało krytykowali warcholstwo szlachty, bezprawie panujące w kraju, ucisk chłopów pańszczyźnianych. Wskazywali też na potencjał tkwiący w mieszczaństwie, podając za przykład idee Rewolucji Francuskiej. 

W czasie Sejmu Czteroletniego należał do najaktywniejszych działaczy stronnictwa patriotycznego.  Jego opcja opowiadała się za reformami społecznymi i poszukiwała oparcia w mieszczaństwie. Przyjął obywatelstwo miejskie w Ratuszu Miasta Warszawy. W czasach walki o konstytucję i niepodległość okazał bardzo chwiejną postawę, moralnie dwuznaczną.

„Najbłyskotliwszy umysł tej epoki – Kołłątaj – miał ambicji aż nadto. Sterując de facto poczynaniami reformatorów nie okazał przymiotów niezbędnych dla polityka wielkiego formatu. Rzecz bowiem szczególna, w chwili przełomu ujawnili się ludzie światli, zacni, a nawet z charakterem, ale brakowało im klasy i dojrzałości politycznej”

Scipione Piattoli (1749 – 1809)włoski ksiądz, prywatny sekretarz króla Stanisława Augusta. Odgrywał rolę łącznika między królem a Ignacym Potockim w dyskusjach nad projektami reform oraz był uczestnikiem wielu zakulisowych działań politycznych. Pozostał redaktorem projektów konstytucji, po tym jak Ignacy Potocki przekazał inicjatywę królowi w grudniu 1790. Sam też zgłaszał pewne projekty, wzorując się na konstytucji amerykańskiej i pomysłach francuskich. Przypisywany jest mu projekt utworzenia Straży Praw.

Koniec snów o potędze.

„Nie ma nic biedniejszego nad to, jeśli ktoś głośne wypadki z ostatnich chwil Rzeczypospolitej rozciąga na cały naród i całemu narodowi każe w nich występować i działać. Wszystkie plany i przedsięwzięcia ówczesne wychodzą tylko od szczupłego zastępu ludzi, przesuwają się po powierzchni martwego społeczeństwa, upadają wszystkie, bez wyjątku, nie wyłączając Konstytucji 3 Maja, dlatego że do ogółu narodu nie umieją przemówić i w swoją grę go poruszyć i wciągnąć.” [4].

Konstytucja 3 maja była niczym promyk światła, mrok umysłów był jednak zbyt duży i pokonał nie tylko wszelkie próby naprawy kraju, ale doprowadził również do jego upadku.

Gdy pierwszy szok minął, opozycjoniści w osobach przedstawicieli najznamienitszych polskich rodów udali się do Petersburga, by prosić carycę o pomoc w walce o… wolność kraju swego ukochanego.

„Gdy tylko armia czarnomorska została zwolniona z tureckiego frontu, Rosja przystąpiła do interwencji. Pretekstu dostarczyło trzech przywódców dawnej opozycji magnackiej: fanatyk utraconych prerogatyw buławy Seweryn Rzewuski, nadęty urażoną dumą ukraiński bogacz Szczęsny Potocki i człowiek Rosji Ksawery Branicki. Dołączyli do nich litewscy separatyści Kossakowscy. Tych kilku panów z garstką swoich klientów i zwolenników podpisało w Petersburgu 27 IV 1792 akt konfederacji (ogłoszony później pod fałszywą datą 14 V w pogranicznym miasteczku Targowicy). W imieniu Rzeczpospolitej polskiej wykazali bezprawny i uzurpatorski charakter „monarchiczno-demokrackiej rewolucji 3 maja” i na mocy gwarancji wezwali pomocy wojsk rosyjskich. Przekroczyły one granicę 18 V 1792.” [5].  

Targowica Autorstwa Jan Piotr Norblin - cyfrowe.mnw.art.pl, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20341534 

„Wsparcie” Rosji było nader hojne. W celu zdławienia polskiej rewolucji, caryca wysłała prawie 100 tysięczną armię. Polacy, którzy reformami Sejmu Wielkiego, dopiero rozpoczęli naprawę wojska, byli w stanie wystawić w obronie swojego kraju trzykrotnie mniejsze siły. Mimo to, dwóch młodych, dobrze wyszkolonych dowódców w osobach księcia Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Kościuszki, którzy doświadczenie zdobywali: pierwszy w armii austriackiej, a drugi w walkach o niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki, było w stanie skutecznie przeciwstawić się przeważającym siłom wroga, wygrywając pod Zieleńcami i Dubienką. Jednak oczywistym było, iż przewaga liczebna Rosjan, a także grożący atak ze strony Prus, upatrujących okazji do wydarcia Polsce upragnionego Torunia i Gdańska, nie pozwolą dłużej utrzymać tego stanu rzeczy. Pozostała dyplomacja, w której celował król Stanisław August. Jednak na próżno prosił o pomoc inne dwory. Mediacje z carycą także się nie powiodły, dostała bowiem od trzech „patriotów” tak silne argumenty do zdławienia prób wzmocnienia Rzeczpospolitej, że grzech byłoby z nich nie skorzystać. Ostatecznie Straż Praw w rozszerzonym składzie podjęła decyzję o przystąpieniu króla do konfederacji targowickiej. Monarcha, silnie namawiany przez Hugona Kołłątaja przystąpił do konfederacji, kończąc rozlew krwi, życie konstytucji i koniec końców całego kraju. W nagrodę zrzucono na niego całą winę za przegranie wojny o konstytucję, a najgłośniej kalumnie rzucał ten, który go do tego najgoręcej namawiał – niedoszły Targowiczanin Hugo Kołłątaj.  

Ku wielkiemu zdziwieniu przywódców Targowicy, Rosja i Prusy dokonały kolejnego rozbioru ziem Rzeczypospolitej, wykorzystując fakt ochrony swych narodów przed zagrożeniem rewolucją, która już szalała we Francji i którą Polacy, uchwalając swoją konstytucję, najwyraźniej  bardzo popierali. Po fiasku powstania pod wodzą Tadeusza Kościuszki, w którym co znamienne wzięli też udział mieszczanie i chłopi, powodując, iż można by nazwać je -narodowym, ostatnie pozostałe ziemie Rzeczpospolitej zostały rozdzielone miedzy 3 sąsiadów. Na królu wymuszono abdykację i nakazano wyjazd z ukochanego kraju, którego już więcej miał nie zobaczyć, kraju, który odtąd znikł z map Europy. 

Rozbiory Rzeczpospolitej, autorstwa Original: HalibuttSVG: ElCet - Ten plik jest pochodną pracą:  Rzeczpospolita Rozbiory 3.png, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=93516981

Podsumowanie.

Jest to smutny przykład jak: ciasnota umysłowa, samozadowolenie, głupota i patrzenie na wszystko dookoła jedynie przez pryzmat swoich korzyści materialnych, zniszczyły potężny organizm, jakim była kiedyś Rzeczpospolita Obojga Narodów. Szlacheckie przywileje i magnacka pazerność okraszone postępującą ciemnotą, wgryzały się coraz głębiej w zdrową tkankę niczym korniki. Na zewnątrz wszystko pięknie i bogato wyglądało, a wewnątrz był to już spróchniały twór. Można dużo zarzucać królowi Stasiowi, przede wszystkim, że nie był Sobieskim, ale oddać należy szacunek jego wiedzy i chęci reformowania narodu, mimo, że ten go odrzucał i nie szanował. Moim zdaniem ostatni król Polski był postacią wybitną, jednak nie pasującą do miejsca i czasów, w których przyszło mu żyć. Tak samo rzecz się ma z jego najważniejszym dzieckiem – konstytucją, która stanowiła pierwszy sygnał zmieniających się czasów, idei oświeconych, dążących do równości wszystkich, fundamentu budowy nowego silnego organizmu państwowego i nowego społeczeństwa. „Nie zmieniając w sposób zasadniczy charakteru państwa, w którym nadal hegemonem pozostała szlachta, otwierała jednak lepsze możliwości do zabezpieczenia jego bytu i niezależności. Dzięki kompromisowemu stanowisku wobec bogatego mieszczaństwa, stanowiła Konstytucja 3 maja ważny krok w drodze do państwa typu nowożytnego. Konstytucja 3 maja wskazywała także, że droga do takiego państwa nie musiała prowadzić koniecznie poprzez monarchię absolutną. Usprawnienie aparatu państwowego i reformy społeczne nie musiały więc być odgórnie narzucane przez absolutnego władcę, ale mogły być też wprowadzane przez tę część panującej klasy szlacheckiej, która zrozumiała ich konieczność pod wpływem ideologii Oświecenia i wzrastającego poczucia zagrożenia kraju przez agresywny absolutyzm sąsiadów.”[6]. To nie król, tylko naród sam doprowadził do swego upadku. 

Link do filmu: "Konstytucja 3 maja. Historia prosto z Zamku"

Link do filmu "Jan Matejko. KOnstytucja 3 maja 1791 roku." Animacja

Widok na Zamek Królewski od strony Placu Zamkowego; autor: Włodzimierz Bieliński

Sala Senatorska w Zamku Królewskim; autor: Paulina Jarkiewicz

Tekst Konstytucji, Zamek Królewski, by Adrian Grycuk - Own work, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=46494659 

 

Bibliografia:

[1]  Paweł Jasienica „Polska anarchia”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1988. 

[2] „Zarys historii Polski” red Janusz Tazbir, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1980 rok, str. 356. 

[3] Michał Tymowski, Jan Kieniewicz, Jerzy Holzer „Historia Polski”, Editions Spotkania, Warszawa 1990 r., str. 201.

[4] Michał Bobrzyński „Dzieje Polski w zarysie”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1974 rok, str. 387.

[5] „Zarys historii Polski” red Janusz Tazbir, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1980 rok, str. 360. 

[6] Józef Andrzej Gierowski „Historia Polski 1764 – 1864”, PWN, Warszawa 1986 r., str. 86.

[7] Iwona Kienzler „Caryca Katarzyna i król Stanisław. Historia namiętności”, Lira Publishing, 2017 rok.

[8] Andrzej Garlicki „Poczet królów i książąt polskich”, Czytelnik, Warszawa 1991.

[8] Wikipedia

 

Artykuł powiązany:

KSIĄŻĘ JÓZEF PONIATOWSKI