„Artylerię zawsze należy umieszczać w najdogodniejszej pozycji i, o ile to możliwe, tak daleko, jak się da przed linią kawalerii i piechoty, bez wystawiania dział na niebezpieczeństwo” – maksyma wojenna Napoleona nr 54.
„Dla armat wszyscy ludzie są równi.” – Napoleon do gen. Bertranda (rok 1819)
„Gdy otrzymuję comiesięczne raporty o stanie moich armii i mojej marynarki wojennej, które liczą dwadzieścia grubych tomów… podczas ich lektury odczuwam większą przyjemność niż młoda dama, czytając powieść.” – Napoleon do swojego brata – Józefa (rok 1806).
„Chociaż podboje Bonapartego zakończyły się klęską i hańbiącym uwięzieniem, w ciągu swego krótkiego, ale jakże intensywnego życia żołnierza dowodził on w sześćdziesięciu bitwach i oblężeniach, z czego przegrał tylko siedem – pod Akką, Aspern-Essling, Lipskiem, La Rothiere, Laon, Arcis-sur-Aube i Waterloo.”[1]. „Z sześćdziesięciu bitew, które stoczył, tylko pięć – pod Piramidami, Marengo, Aspern-Essling, Lipskiem i La Rothiere – miało charakter defensywny, w pozostałych atakował.”[2].
kadr z serialu „Napoleon” rok 2002, reżyseria Yves Simoneau; w roli Napoleona – Christian Clavier
Rok 1806, listopad, gdzieś na polskich bezdrożach obecnie zabór pruski:
- Sacrebleu, Berthier, czemu tak trzęsie? Już cały cesarski tyłek mi odbiło. Co za dzicz! Dookoła tylko bród, smród i wszechotaczające błoto. Jak w tych warunkach mamy toczyć wojnę? Armaty mi grzęzną, zaopatrzenie tonie, a kawaleria się przysysa. Czy tu zebrano całe błoto świata, Berthier?!
- Sir…
- Gdzie my w ogóle jesteśmy?! Te mapy mają się nijak do rzeczywistości!
- To główny trakt z Poznan do Varsovie, Sir… jeśli się nie mylę, bo doprawdy, tu nic nie ma. Pustkowia i bezdroża. Trudno odnieść się do map.
- Właśnie, każ wezwać szefa kartografów, niech zaczną sporządzać porządne mapy tego pustkowia. Ma na nich być zaznaczony każdy przejaw życia, który napotkamy, nazwa, choćby najmniejszego strumyczka. Nie dziwię się, że ta Rzeczpospolita upadła, skoro porządnych dróg nie mieli. Sprawna komunikacja, to podstawa dobrze prosperującego organizmu państwowego… Czemu Prusacy nie zaprowadzili tu swojego ordnungu, tych swoich brukowanych dróg z odpływami dla wody?
- Nie chce im się. Bardziej okupują te ziemie niż nimi władają.
- Błąd, za karę wyślij do Wilhelma moje żądanie, żeby jego żołnierze oddali swoje buty moim. Im się już nie przydadzą, za to moim ludziom, którzy je zgubią w tym błocie bardzo… Błoto…. Berthier, dokonałem wiekopomnego odkrycia! Otóż nie mamy czterech, tylko pięć żywiołów: wodę, ogień, wiatr, ziemię i … błoto.
- Cieszę, się, że humor wraca Waszej Wysokości.
- Co z tymi kartografami, utknęli w tym bło… na przetrącone kulasy Wilhelma, co znowu?!
Powóz, którym podróżował Napoleon, utknął w polskim błocie. Fatalna jakość dróg mocno spowolniła pogoń wojsk francuskich za pruską armią. Zostawmy jednak Napoleona z jego kłopotem komunikacyjnym i opowiedzmy o tym, jak ten genialny strateg, żołnierz i cesarz w jednym, wyprawiał się na wojnę.
Wielka Armia.
Napoleon niezaprzeczalnie wniósł nowy, innowacyjny powiew do sztuki wojennej. Ze swojej armii, która rozrastała się w miarę dokonywanych podbojów, stworzył miniarmie. Składały się na nie 20-30 tysięczne korpusy (w czasie kampanii rosyjskiej liczebność niektórych korpusów zwiększyła się do 40, a nawet 70 tysięcy żołnierzy). Jednostki te były wyposażone w: pułki piechoty, jazdy, artylerii, służby inżynieryjne, sanitarne i transportowe oraz własny sztab. Dowództwo korpusu powierzone było marszałkom (rzadziej generałom), którzy mieli pozostawioną przez Napoleona dużą swobodę działań. Taki system wykreował wielu genialnych dowódców.
Każdy korpus był tak zorganizowany, by mógł samodzielnie związać wroga walką. Armia napoleońska mogła się poszczycić wybitnymi osobowościami, które zostały marszałkami Francji: marsz. LouisDavout, marsz. Nicolas de Dieu Soult, marsz. Jean Lannes, marsz. Francois Lefebvre, marsz. Joachim Murat, marsz. Michel Ney, marsz. Nicolas Oudinot i wielu innych. Napoleon odpowiadał za strategię, podczas gdy działania operacyjne pozostawiał dowódcom poszczególnych korpusów. Taka organizacja armii przez wiele lat dawała Cesarzowi Francuzów czynnik przewagi nad siłami zbrojnymi innych władców Europy. Ci jednak uczyli się na błędach, czego efektu doświadczył Napoleon w roku 1813. Niezaprzeczalnie był jednak pionierem. Stworzył nową jakość, wprowadzając działania operacyjne na niższym szczeblu zarządzania armią. Te stworzyły pomost między ogólną strategią z szczegółową taktyką. „Zwiąż walką przeciwnika, a potem czekaj i patrz” – mawiał Napoleon o swojej taktyce[3]. Ten model sztuki militarnej był stosowany w Europie aż do końca Drugiej Wojny Światowej.
W tym miejscu należy wspomnieć o osobie, która była „centrum łączności” Cesarza, odpowiadała za komunikację między miniarmiami a ich głównym „szefem”:
marszałek Louis Aleksander Berthier – szef sztabu Napoleona. Podczas kampanii wojskowych nie odstępował Cesarza na krok. Jego głównym zadaniem było dbanie o sprawną łączność między Napoleonem i jego dowódcami, a także Paryżem.
Sprawna komunikacja – to podstawa.
Armia napoleońska przeszła do legendy pod względem szybkości przemieszczania. Do jednych z najbardziej imponujących osiągnieć militarnych należało chociażby przerzucenie około 170 tys. żołnierzy znad Kanału La Manche nad Ren w czasie zaledwie 2 miesięcy (rok 1805). Wielka Armia maszerowała dniem i nocą, śpiewając, wiwatując na cześć swojego Cesarza i drzemiąc w marszu. Mimo iż nie odpoczywała, była naładowana pozytywną energią.
W efekcie oddziały wroga (w tym przypadku – austriackie) zostały kompletnie zaskoczone i odcięte od dróg odwrotu, zanim zdążyły się zorientować w sytuacji. Armia Napoleona nie poniosła w czasie tego niebywałego przemarszu żadnych strat.
Nie można mówić o armii napoleońskiej, nie wspominając o jego gwardii.
Gwardia Cesarska została utworzona w 1804 roku. „(…) składała się ze sztabu oraz oddziałów piechoty, jazdy i artylerii, z dołączonymi batalionami saperów i piechoty morskiej. (…) Ten elitarny korpus rozrósł się szybko z początkowych 8 tysięcy ludzi w 1804 roku do 100 tysięcy w 1812 roku.”[4].
Gwardia stanowiła strategiczne siły odwodowe, mające wspomóc podstawowe jednostki w krytycznym momencie bitwy, więc często nie brała w niej udziału. Z tej przyczyny jej żołnierze nazywani byli przez inne formacje „nieśmiertelnymi”. Gwardziści mieli wyższe pobory i przywileje. Niezaprzeczalnie faworyzowani przez Napoleona, wzbudzali zawiść żołnierzy z innych formacji.
Napoleon nie był niski. Miał ok. 170 cm wzrostu. Jednak, gdy stał wśród swoich gwardzistów, którzy nie mogli mieć poniżej 180 cm, dodatkowo ubranych w wielkie, niedźwiedzie czapy, mógł sprawiać wrażenie mikrusa.
W jaki sposób Napoleon przemieszczał się podczas działań wojennych?
Cesarz nie był dobrym jeźdźcem. Przemieszczał się dwoma rodzajami powozów. Do podróży na dalekich dystansach służył mu gabinet na kółkach. Wyposażony był w: materac do spania, podręczną biblioteczkę, jadalnię i łazienkę. W swoim gabinecie na kółkach cesarz odbywał narady i przyjmował gości, którzy na ten moment przesiadali się ze swoich środków transportu do jego powozu. Dyktował odpowiedzi na pisma, które docierały do niego w podróży. Studiował opracowania na temat państw, z którymi toczył wojnę i terenów, na które wkraczał (łącznie z raportami geodezyjnymi). W ten sposób mógł przemieszczać się nieprzerwanie dniem i nocą, pokonując w szybkim, jak na owe czasy, tempie, znaczne odległości oraz nie zaniedbywać swoich obowiązków naczelnego wodza sił zbrojnych i szefa państwa.
Zbliżając się do granic byłej Rzeczpospolitej w czasie kampanii przeciwko Prusom (rok 1806) Napoleon w podróży studiował traktaty o historii Polski, jej ustroju, armii i gospodarce.
Jeżdżący gabinet był duży, wygodny, dostosowany do pracy w podróży, ale jednak, jak na potrzeby Napoleona… powolny. Dlatego do szybkich rajdów między korpusami armii służyła Cesarzowi kolasa. Z uwagi na fakt, iż pojazd był mniejszy od gabinetu na kółkach, część przyborów do pracy Napoleona podróżowała konno. Jeden z przybocznych wiezie mapy, drugi lunetę, a trzeci cesarski piórnik. Kantyna podróżuje na mule z tyłu. W czasie postojów czworonożna kuchnia cesarska jest przyprowadzana przed jego oblicze. Na trawie rozkładany jest skórzany obrus. W czasie chłodów rozpalane jest ognisko. Z muła zdejmuje się kosze z jedzeniem i Cesarz, wraz ze swoimi dowódcami, zaczyna biwak. Napoleon nie należał do smakoszy. Odżywiał się prosto i praktycznie. Na polu bitwy zdarzało się, że jadał ze swoimi żołnierzami z jednego kotła i pił z jednej manierki.
- Berthier, daleko jeszcze do tej Varsovie? Te wertepy wytrząsną ze mnie cały obiad.
- Już niedaleko, Sir. Oceniam, że około dwóch godzin.
- O mój biedny zadku. Za godzinę każ podstawić mi konia. Pojadę wierzchem. Czy mój strojny szwagier wyjedzie nam na przeciwko?
- Oczywiście, Sir. Posłaniec został już do niego wysłany z wiadomością, że nadjeżdżasz.
Tak, Napoleon podróżował również wierzchem. Nie był to jednak jego ulubiony środek transportu. Z „wykształcenia” nie był z kawalerzystą tylko artylerzystą. W siodle trzymał się jako tako. Finezji ujeżdżenia i kontaktu z koniem też nie ogarniał. Zbyt pochłaniały go inne sprawy. Dlatego konie dla niego były specjalnie selekcjonowane. Lubił białe araby. Konie te były doskonale ułożone. Chodziły miękko i nie wymagały prowadzenia. Cesarz nie miał do tego głowy. Siedział w siodle byle jak, wodze trzymał nonszalancko w jednej ręce. Nie koncentrował się na jeździe, tylko na swoich myślach. Podróżował zatem, jadąc za końmi przybocznych oficerów gwardii. Mimo braku umiejętności jeździeckich, potrafił w siodle wytrzymać nawet kilka godzin. Na pewno nie czuł się komfortowo, ale nic nie było ważne w obliczu wyższej sprawy, jaką stanowiło dowodzenie tysiącami ludzkich istnień.
Kwatera Napoleona podczas działań wojennych.
„Kwatera cesarska” nie oznaczała, że zawsze musi być to pałac. Na polu bitwy, wśród łąk szerokich, trudno było o pałac, czy choćby dwór jakiś. Cesarz często nocował w tzw. kurnej chacie. Ta stawała się na kilka dni centrum francuskiej władzy. Chałupę z miejsca dzielono na część sypialną i biuro. W części sypialnej składano dla Cesarza łóżko na metalowej ramie. Stały tam też urządzenia służące cesarskiej toalecie. Wszystko w nienagannym porządku.
Bywało i tak, że nawet z kurną chatą był problem, gdy akurat w pobliżu nie było żadnej wsi, żadnych zabudowań, tylko szczere pole. Wtedy ustawiano cesarski namiot, który podróżował, podobnie jak kantyna, na mule. Wszystko zgodnie z planem i we wzorowym porządku. Każdy element stelażu miał swój numerek i był ustawiany przez służbę w zaledwie parę minut. Tak samo ponumerowane były elementy cesarskiego łoża. Umożliwiało to bardzo szybką instalację i demontaż, bo Napoleon nie lubił czekać. Namiot cesarski stawał się nie tylko kwaterą główną sztabu podczas działań wojennych, na czas kampanii był też siedzibą władcy. W pomieszczeniu przeznaczonym do pracy składano cesarski fotel, stół przy którym pisał, taboret dla sekretarza, któremu dyktował, stół na mapy, a także regał na księgi i dokumenty ministerialne. Działania wojenne nie przeszkadzały władcy Francji opieprzać swoich ministrów za opieszałość i brak efektów, zajmować się zasiłkami dla wdów po bohaterach wojennych lub dyktować propagitę do kolejnego wydania „Le Monitour”. Lew był zawsze czujny, potrafił ogarniać zarówno pole walki, jak i państwową administrację.
Od roku 1805 Napoleon zaczął wydawać biuletyny wojenne (łącznie powstało ich 37), w których barwnym językiem (z dialogami) opisywał działania militarne. Żołnierze czytali je z wypiekami na twarzach, niczym wielce ekscytującą powieść. Propaganda machiną sukcesu.
Dyscyplina w Wielkiej Armii była oparta na honorze, przywiązaniu do Ojczyzny i wierze w Cesarza. Jej motto brzmiało: „Valeur et Discipline” (męstwo i dyscyplina). Nie stosowano systemu kar. W efekcie żołnierze szli do boju z imieniem Cesarza na ustach, a po osiągniętym zwycięstwie zamieniali się w trudną do opanowania bandę szabrowników.
Zdarzało się też tak, że Cesarz biwakował wraz ze swoimi żołnierzami pod gołym niebem. Potwierdzenie tego znajdujemy chociażby w listach do Józefiny. Po wygranej pod Austerlitz tak pisał do swojej cesarskiej małżonki: „Pobiłem armię austriacko-rosyjską dowodzoną przez dwóch cesarzy. Jestem trochę zmęczony. Biwakowałem przez osiem dni pod gołym niebem, gdy noce były raczej chłodne…”[5]. Był wtedy jednym z nich, zwykłym „małym kapralem”[6]. Jadł i rozmawiał jak z równymi sobie. Za to go kochali.
Odpoczynek Cesarza w trakcie działań wojennych był minimalny. Kiedy mógł sobie na to pozwolić, spał około 4 godzin. Kiedy sen był zbędnym luksusem, wystarczały mu kilkunastominutowe drzemki. W nocy przed bitwą potrafił w towarzystwie Berthiera wędrować pośród biwakujących żołnierzy, a o brzasku już siedział w siodle i objeżdżał wszystkie pozycje przed bitwą.Gdy działania militarne zmuszały go do pogoni za wrogiem, mógł nie spać kilka dni z rzędu. Potem zasypiał na kilka godzin i czuł się jak nowonarodzony. Czasami, w przerwie studiowania raportów z pola bitwy i spraw państwowych, miał chwilę, by oddać się lekturze książki.
Napoleon na polu bitwy.
Nie gnał na przedzie swych wojsk, jak np. Poniatowski. Stał na środku swoich pozycji, na wzniesieniu, gdy tylko ukształtowanie terenu to umożliwiało. Patrzył przez lunetę. Jako strateg musiał mieć ogląd na całe pole bitwy. Stąd, przy pomocy adiutantów na rączych koniach, kierował rozkazy do swoich marszałków, dowodzących poszczególnymi korpusami.
Napoleon podczas marszu na Rosję, kadr z telewizyjnego programu dokumentalnego
Żołnierze tak bardzo go kochali, że nie dopuściliby, by narażał się w walce. Podobno przed bitwą pod Austerlitz Cesarz przekomarzał się ze swoimi wiarusami, zapowiadając, że gdy walki będą przybierały niekorzystny obrót, sam stanie do boju na najtrudniejszym odcinku. Odpowiedź na takie dictum mogła być tylko jedna: „Obiecujemy, że jutro będzie pan musiał walczyć jedynie oczami!”[7]. Tak też i się stało. Armia francuska odniosła miażdżące zwycięstwo nad Austriakami i Rosjanami bez narażania swojego ukochanego „małego kaprala”.
kadr z serialu „Napoleon” rok 2002, reżyseria Yves Simoneau; w roli Napoleona – Christian Clavier
Zdarzało się, że żołnierze przekomarzali się ze swoim Cesarzem, gdyż ten zachowywał się jak jeden z nich. Nie stwarzał dystansu. Idąc za relacją naocznego świadka: „Kochał żołnierzy, którzy mieli odwagę swobodnie z nim rozmawiać, i zawsze śmiał się razem z nimi.”[8]. Jak podają inne źródła: podczas walk na terenach byłej Polski w 1807 roku, gdy jego niedożywiona armia przedzierała się przez błoto, a następnie przez śnieg, a niezadowolenie wśród żołnierzy rosło z każdym dniem, między piechurami a jadącym obok na koniu, Cesarzem doszło do następującej wymiany zdań:
Ż: „Co ci strzeliło do głowy, żeby prowadzić nas bez chleba po takich drogach?”
N: „Jeszcze cztery dni cierpliwości i nie poproszę was już o nic więcej. Wtedy udacie się na leża zimowe.”
Ż: „Cóż, to niedługo, ale pamiętaj o tym, bo po tych czterech dniach sami sobie pójdziemy!”[9].
Więcej o tych niezwykłych czasach i osobie Cesarza znajdziesz w powieści mojego autorstwa „Cor igni. Bitwa serc.”. Czeka na wydanie.
Materiał powstał w oparciu o:
1. Geofges Bordonove „Napoleon Bonaparte”, Warszawa 2010 rok.
2. Robert Bielecki „Napoleon”, Warszawa 1973 rok.
3. Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, Warszawa 2015 rok.
4. Wikipedia.
[1] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, str. 822.
[2] tamże, str. 824.
[3] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, str. 402.
[4] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, str. 365.
[5] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, str. 410.
[6] Honorowy stopień „kaprala”, nadali mu żołnierze walczący pod jego rozkazami w pierwszej kampanii włoskiej (1796 rok).
[7] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, str. 401.
[8] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, str. 455.
[9] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, str. 455.