SATYRA - epizod 28

Biznes lunch część 2.

Paniom dyrektor tak dobrze rozmawiało się w restauracji, iż kompletnie zapomniały o powrocie do biura. Siedziały przy kawce, ignorując dzwoniące telefony komórkowe i snując plany na temat organizacji wyjazdu wyższej kadry.

- Dobrze, to część oficjalną mamy obgadaną, a jakie masz pomysły na wieczorową porę? – spytała Szmatecka.

- Kolacja – przepych, niczym w Wersalu! – Stupińska się nie ograniczała.

- A nasz prezes w roli Króla Słońce?

- Jakie słońce, kiedy to noc będzie? Ja raczej widziałabym go w roli tego rzymskiego gościa od wina.

- Bachusa?

- Tak, tak. Wjechałby na salę leżąc na otomanie albo lepiej – niech niosą go w lektyce, a on będzie miał wielką butlę szampana i będzie rozlewał go do kieliszków pracowników. Będzie fajnie!

- Tylko, skąd ty weźmiesz takich osiłków, którzy udźwigną lektykę z prezesem i dużą butelką?

- Zorganizuje się kilku studentów z AWF. Za pieniądze i alkohol udźwigną Prezesa nawet na wózku widłowym!... A może w ogóle tę kolację zorganizować w stylu rzymskim? Poprzebieramy się wszyscy w stroje z epoki…

- Czyli zasłony i prześcieradła…

- Oj, nie zabijaj mojego entuzjazmu. Będzie fajnie!... Prezes niczym cezar w liściu figowym na głowie…

- Na głowie? A to dopiero. Rozumiem, że wracamy do konwencji nagości?

- Nie, będzie ubrany niczym cesarz w purpurową togę i będzie miał na głowie wieniec z liścia figowego…

- Laurowego.

- Jaki laurowy? Przecież to te śmieci w zupie. Tu trzeba oryginałem pojechać.

- Fakt, oryginalne to to będzie.

- No, a po kolacji tańce i zabawy.

- Też w stylu rzymskim?

- Czemu nie. Jak oni się wtedy bawili? Odtwórzmy to.

- Na ogół kolacje u cezara kończyły się orgiami, płeć nie odgrywała roli.

- Oj, ja raczej miałam na myśli karaoke. Czy w Starożytnym Rzymie znali karaoke?

Przygotowania do spotkania wyższej kadry trwają. Tym razem przenosimy się na inny odcinek – Roman Misiak ma za zadanie napisać przemowę dla prezesa Dobrozmiańskiego, która przedstawi założenia najnowszej strategii i porwie tłumy.