SATYRA - epizod 32

Dobre porządki.

Dzień spotkania wyższej kadry się zbliża. Dyrektor Stupińska postanowiła przerobić swoje Biuro na wzorcowe, by móc potem błysnąć przed innymi dyrektorami. Niestety szczegóły pracy jej pracowników niewiele jej mówiły, wszak z wykształcenia była artystą plastykiem nie marketingowcem. Dyplom warszawskiej ASP udało jej się zdobyć jedynie dzięki koneksjom ojca, który po „przepchnięciu” córki przez studia, dopomógł jej w znalezieniu tzw. „dobrej posady”. Ona jednakże miała swoje ambicje. Nie chciała być nazywana dyrektorem „z zawodu”. Postanowiła wykazać się inicjatywą i podwyższyć efektywność pracy Biura. Jej pomysł został następnie przekonsultowany, przy dużej ilości wina, z koleżankami, których mężowie piastowali wysokie stanowiska, miały więc doświadczenie. Teraz nadeszła pora na wcielenie innowacji w życie. Stupińska wezwała wszystkich pracowników biura propagandy do sali spotkań i oznajmiła:

- Góra wymyśliła, że trzeba wprowadzić nowe zasady ewidencjonowania czasu pracy. Od dziś każdy z was będzie musiał opisywać, to co robi.

- Opisać nasze zadania? – zapytał najodważniejszy z pracowników.

- Nie, spisywać, co się w danym momencie robi, czyli przykładowo: przychodzisz do biura o godz. 9.00, zdejmujesz płaszcz, o godz. 9.05 robisz sobie kawę, a o godz. 9.10 siadasz przy biurku i zaczynasz robić coś na komputerze…

- Czy to, co robię na komputerze mam doprecyzować, czy wystarczy napisać, że COŚ robię?

- Możesz doprecyzować. Zaznaczam również, iż przykład, wymieniony przeze mnie wcześniej, należy do zachowań negatywnych: zdejmowanie płaszcza i kawa powinny mieć miejsce przed rozpoczęciem godzin urzędowania. Od godziny 9.00 wszyscy powinni być przed komputerami i to włączonymi…

- Czy w takim razie każde wyjście do toalety też mamy ujawniać? – zapytał inny pracownik.

- Oczywiście, znacie przecież ostatnie zarządzenie Prezesa w kwestii korzystania z toalet. Trzeba sprawdzić w praktyce jego respektowanie.

- To znaczy, że mamy sporządzać taki dziennik pracy? – zapytał inny pracownik.

- Właśnie tak, najlepsze relacje zostaną nagrodzone.

- Ocena będzie dotyczyła wartości literackich, czy merytorycznych? – chciał wiedzieć ten najbardziej odważny z pracowników.

- Zostawiam wam inwencję. Zaskoczcie mnie czymś… koniec spotkania.

- Mam tylko jeszcze jedno pytanie: czy pisanie dzienników pracy ma odbywać się w ramach bieżących obowiązków służbowych, czy po nich, co oznacza nadgodziny? – zaczął dopytywać jakiś zbyt inteligentny pracownik.

- Żadnych nadgodzin! To oznacza niską efektywność i wyższe koszty, a to jest teraz źle widziane… W końcu to jest PR - obszar kreacji, wymyślcie, jak to zrobić. Ja mam otrzymywać codziennie szczegółową informację o tym, co robicie danego dnia w pracy. Koniec spotkania, marnujemy tylko czas!

W kolejnym odcinku – Mariolka zderza się z okrutną rzeczywistością… parzenia kawy.