Stupińska na zakręcie moralności.
- Cześć, ty moja Propagandówko.
- Kto dzwoni? – wyjąkała Stupińska.
- Jak to, kto? Twój Zdzicho.
- Co za Zdzicho?
- No, już nie udawaj, że nie pamiętasz naszej gorącej nocy na integracji.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Wiesz, wiesz. Dzwonię, bo chcę kontynuować ten wątek.
- Jaki wątek?
- Naszej integracji.
- Nie, nie będziemy się tak integrować. To… to był błąd.
- Tak, rozumiem… udajesz niedostępną. Zadzwonię jutro z pytaniem, czy zmieniłaś zdanie.
…
- No, co już zmieniłaś zdanie, Propagandówko ty moja?
- Miałeś zadzwonić jutro?
- Tak, ale stwierdziłem, że może nie potrzebujesz aż tyle czasu do zastanowienia.
- Fakt, odmawiam.
- Czego odmawiasz?
- I… integracji.
- A co, źle ci było ostatnio?
- Nie wiem… nie pamiętam.
- Więc pora odświeżyć pamięć.
- Nie… nie chcę.
- Chcesz, chcesz, tylko się wstydzisz. Zadzwonię za 20 minut, może się namyślisz.
- Nie, nie, ja mam pracę… nie…
Buczenie w słuchawce.
…
- To, o której się jutro umawiamy?
- Nie… nie mogę.
- Dobra, już trzy razy odmówiłaś, bon ton niedostępności zaliczony. Teraz konkretnie. Kończę jutro o siedemnastej. Pójdziesz do garażu, drugi poziom, zgarnę cię wyjeżdżając. Rozglądaj się za czarnym Audi A8 z przystojniakiem za kierownicą.
- Ale, tak nie można, ja… ja mam chłopaka!
- A ja mam żonę.
- No… to… tak nie można!
- Co nie można? Przecież ja ci proponuję dobrą zabawę, a nie małżeństwo.
…
W kolejnej odsłonie wracamy do oryginalnych pomysłów Mariolki.