SATYRA - epizod 49

Rozmowa dyscyplinująco – motywacyjna z pracownikami terenowymi.

Aby zademonstrować teorię: „pańskie oko konia tuczy” w praktyce, Dobrozmiański postanowił przeprowadzić rozmowę dyscyplinującą z załogą punktu sprzedaży w Kopytkowie Dolnym. Personel placówki przycupnął na trzeszczących ze starości krzesłach, wpatrzony w siedzącego naprzeciw nich „wielkiego pana z Warszawy”.

- Mnie tu donoszą w raportach, że planu sprzedaży nie realizujecie – Dobrozmiański zaczął od razu z grubej rury, robiąc dodatkowo surową minę.

- A, no bo się nie da – spokojnie odparł kierownik placówki.

- A to czemu?

- Bo wy w tej Centrali ciągle zmieniacie te plany i jak już się zbliżam do wykonania, to mi przysyłacie nowy na wyższy przychód. To i się przejmować tym przestałem. Skoro pieniędzy z tego żadnych dodatkowych nie ma, to po co się nerwować.

- A wie pan, że robotę może stracić? –Misiak wtrącił się mało przyjemnym głosem.

- E tam, a kto by tu robić chciał? W tej głuszy to sprzedawać co najwyżej świniom lub krowom mogę – kierownik nie wyglądał na przejętego.

- Fakt, produkt mało chodliwy mamy w ofercie – włączył się Iwanicz. – O, takie piwko, albo jakie winko, to by tu schodziło. Popyt w gminie znaczny. 

- No, co też pan! – zdenerwował się Misiak.

- Ja tu tylko pomysły inuwacyjne zgłaszam – wzruszył ramionami Iwanicz.

- A czemu klienci tu nie zachodzą? – Dobrozmiański przejął inicjatywę.

- A chociażby, bo parking mamy za mały – spokojnie wyjaśnił kierownik.

- Cztery stanowiska dla klientów na taką głuszę, to za mało?

- No, bo jak Heniek przyjedzie swoim trakturem, a Mietek kumbajnem, to się nie mieszczą. Szkoda z tego ino idzie, a i o swadę nie trudno i potem sztachetkami się bijom – wyjaśnił Iwanicz.

- Donosy są, że często u was zamknięte.

- A, bo u nas dużo się dzieje… - zaczął kierownik.

- W tej głuszy? – zirytował się Misiak.

- Tak,  ostatnio, na ten przykład, tośmy wieprzka gonili.

- Że co, proszę? – Dobrozmiański myślał, że się przesłyszał.

- No, bo wiózł Stefan wieprzka na targ. No i jak się tu u nas zatrzymał, to wieprzek dał drapaka. Trzeba było punkt zamknąć i polecieć za nim do lasu. 

- A nie mógł ktoś zostać na dyżurze?

- Nie, bo ten wieprzek – to strasznie cwana sztuka. Trzeba było iść na niego ławą, zagonić, a do tego ludzi trzeba było.

- I co, złapaliście go?

- Ano… nie, wybrał wolność. Może jaką dzikową sobie przygruchał i dzieciów jej narobił… Rodzinę trzeba szanować…

- Nie wytrzymam – cicho jęknął Dobrozmiański.

- A dlaczego po Świętach Bożego Narodzenia nie było was w pracy? – zapytał Misiak ostrym tonem.

- A bo księdza musieliśmy wozić po kolędzie?

- Wszyscy?

- No, pani Jadzia z paniom Basią kościół sprzątały i upiększały.

- A nie mógł ktoś inny tego robić?

- Kaj to nasza kolej była.

- Wiecie, co grozi za opuszczanie stanowiska pracy?

- A Pan Prezes wie, co grozi tutaj za olewanie księdza? – kierownik twardo popatrzył Dobrozmiańskiemu w oczy.

- Zresztą ksiądz, to jeden z naszych klientów… Taki VIPowaty, można by rzec – dodał Iwanicz.

- Fakt ksiądz, wójt i właściciel sklepu monopolowego robią nam 50% obrotu – przytaknął kierownik.

- Już mam dosyć, zabierz mnie stąd – mruknął Dobrozmiański do Misiaka, po czym zaczął się podnosić. – Dobrze, na razie to wszystko. Będziemy się zbierali – rzekł do pracowników placówki.

- A odwiedzi nas Pan Prezes jeszcze kiedy? Mamy tu fajne imprezy mamy, no choćby dożynkową… Nie zawsze dochodzi do mordobicia... Kiedy upał duży, chłopy szybko męczą się samogonem i do bijatyki siły nie mają… Zapraszamy serdecznie.

- A Pan Prezes, to ma jakąś babę w domu? Bo jak ni, to my tu zaraz wynajdziemy, robotną i co by miała czym oddychać i wygrzać w nocy… - zaczął Iwanicz.

- Jezu, jeźdźmy stąd! – zdenerwował się Dobrozmiański. - Żegnam. Było bardzo miło, ale obowiązki wzywają.

Po chwili czarny Mercedes odjeżdżał już z piskiem opon. Za nim podążyła Skoda. 

- Tośmy ich chyba wystarczająco nastraszyli. Prędko nie wrócom – zwrócił się kierownik do pozostałych pracowników z uśmiechem.

W kolejnym odcinku - dyrektor zarządzająca – Szmatecka zaczyna prezentować objawy wypalenia zawodowego.