Stara krew – opowieść o Jaćwingach

 

Młody Milejko stał nad ciałem martwego rycerza. Patrzył na jego biały płaszcz, teraz uwalany ziemią i krwią, na czarny krzyż – symbol nowej wiary. To był jego pierwszy Krzyżak. Czuł dumę, jak wtedy, gdy ustrzelił jelenia o pięknym porożu. Nic więcej, ani nienawiści ani rozterki. Odebrał życie. Musiał, inaczej sam by je stracił. Nie tylko on, jego matka, jego siostra… Walczył, by je chronić, by chronić ród. Ojciec mówił, że ich ród żyje na tych ziemiach od setek lat. Białe płaszcze zaś pojawiły się niedawno. Nie próbowali się porozumieć, handlować jak inne ludy. Oni niszczyli. Od razu postawili nad żyjącymi tu ludźmi swojego Boga. Stwierdzili, że ich wierzenia, ich wartości, ich życie są lepsze. Nie rozumieli i nie chcieli zrozumieć. Podczas gdy w żyłach Milejki płynęła krew stara jak ta ziemia. On i jego ród żyli w zgodzie z matką naturą i jej prawami. Ona dawała i zabierała. Milejko znał tu każde drzewo, każdy kamień, każdy strumień. Wiedział, która jagoda da życie, a która je odbierze. Białe płaszcze wtargnęły w jego krainę, do jego świata. Nie rozumieli, że matka natura będzie chronić swoje dzieci, ukryje je w gęstwinie swych liści przed złym okiem. 

Stara Kobieta wieszczyła jednak kres ich świata. Ostatniego lata piorun uderzył w święty  dąb i zabił drzewo na miejscu. Milejkowi trudno było w to uwierzyć. Nie wyobrażał sobie innego życia. Nie wyobrażał sobie, by białe płaszcze zapanowały nad ich światem.

Niestety wieszczka miała rację. Krzyżacy, zawzięci w krzewieniu wiary ogniem i mieczem, z biegiem lat coraz lepiej zaczęli się orientować w puszczy, która dawała schronienie i przewagę Jaćwingom. Z czasem wyparli rdzenną ludność z tych terenów. Ci, którzy przetrwali, zasymilowali się z ludnością litewską. Imiona takie jak: Gedymin, Olgerd, Jagaił – to imiona jaćwieskie.

Przedstawiona powyżej historia pochodzi z mojej wyobraźni. Mogła mieć jednakże miejsce. Warto w tym miejscu odpowiedzieć na pytanie:

kim byli Jaćwingowie?

Nie pisali, więc nie zachowało się żadne źródło z pierwszej ręki. Wiedzę czerpiemy z polskich, krzyżackich i litewskich kronik oraz wykopalisk. Lud ten do dziś dnia kryje wiele tajemnic.

Jan Długosz opisując w swych "Rocznikach" wyprawę Bolesława Wstydliwego na Jaćwingów w 1264 r. taką zawarł ich charakterystykę:

"Mieszka zaś naród Jaćwingów w północnej stronie, graniczy z Mazowszem, Rusią i Litwą i ma język w dużej mierze podobny do języka Prusów i Litwinów i zrozumiały dla nich, a ludy dzikie, wojownicze i tak bardzo żądne sławy i pamięci, że dziesięciu spośród nich walczyło ze stu wrogami, zachęconych tą jedyną nadzieją i świadomością, że po śmierci i zagładzie ziomkowie będą ich sławić pieśniami o dzielnych czynach. To usposobienie przyprawiło ich o zgubę, ponieważ mała garstka łatwo ulegała liczebnej przewadze tak, że powoli niemal cały ich naród wyginął, ponieważ nikt z nich nie cofał się przed nierówną walką, ani nie starał się uciec po wdaniu się w walkę.".[1]

Jaćwingowie wywodzą się z Bałtów Zachodnich, którzy przybyli na tereny dzisiejszej Suwalszczyzny jeszcze przed naszą erą. 

terytorium Jaćwierzy; źródło Internet

Tworzyli struktury rodowe, z czasem zaczęli budować regularne osady z grodami obronnymi, hodować bydło i uprawiać rolę. Ich główny rozwój przypadał na czasy szlaku bursztynowego, kiedy okazali się dobrymi handlarzami i rzemieślnikami. Byli fachowcami w obróbce brązu i srebra. Potem opanowali wytapianie żelaza. Wykuwali broń i byli znakomitymi jeźdźcami. Bitni, zwiększali swoje terytorium, głównie rywalizując z mieszkańcami obecnego Mazowsza, Rusi i Litwy. W końcu u ich granic wyrosło potężne królestwo Chrobrego, zjednoczona ziemia Polan. Jaćwingowie nie potrafili się zjednoczyć, stworzyć wspólnoty pod wodzą jednego przywódcy. Zamiast tego przywódcy poszczególnych rodów ciągle rywalizowali ze sobą, osłabiając się wzajemnie. W późniejszych dziejach Jaćwieży pojawiały się próby jednoczenia plemion lecz do stworzenia jednolitej państwowości było ciągle daleko.Nastał wiek XIII. Pojawił się nowy wróg – Zakon Krzyżacki, który dostał ziemie od Konrada Mazowieckiego. Misją rycerzy w białych płaszczach z czarnymi krzyżami było wyplenienie pogaństwa. Najpierw zabrali się za Prusów. Po ich rozgromieniu rozpoczęli „nawracanie” sąsiedniej Jaćwierzy. Ta stawiała opór około 30 lat.

Po stronie Jaćwingów stała przyroda. Ich grody kryły się w puszczy. Jej gęstwina stanowiła największą przeszkodę dla Krzyżaków. Jednak z czasem zaczęli się coraz lepiej orientować w terenie, podczas gdy Jaćwingowie nie wyciągali żadnych wniosków, lekceważyli zagrożenie i nadal się nie jednoczyli. Koniec końców przegrali. Większość mężczyzn została wybita. Kobiety i dzieci przesiedlone. Niedobitki uciekły głównie na tereny dzisiejszej Białorusi. Zakończyła się pewna epoka dziejów ziemi suwalskiej. Z czasem ziemie po Jaćwingach zostały podzielone między trzech zaborów: Polskę, Litwę i Zakon Krzyżacki.

jaćwieskie stroje; źródło Internet

Mimo, iż żyli przez kilkanaście stuleci na terenie całej Suwalszczyzny, do dzisiejszych dni przetrwało niewiele: 

- grodziska: w Szurpiłach, Jeglińcu, w Sudawskiem, w Osinkach oraz małe w Klejwach pomiędzy jeziorami Szejpiszki i Klejwy. Na miejscu dawnych grodzisk jaćwieskich zostały wybudowane: miejscowość Wiżajny (na dawnym grodzisku stoi obecnie kościół) i klasztor wigierski;

- jaćwieskie cmentarzyska: w Szwajcarii, Bilwinowie, Prudziszkach, Żywej Wodzie, Osowej, Osinkach i na Górze Cmentarnej nad jeziorem Szurpiły;

- nazwy: jezior, rzek, uroczysk, a także niektórych miejscowości jak np.. Hańcza, Wigry, Wiżajny, Szurpiły, Szelment. 

 

Szczegółowo opiszę trzy miejsca, oddające charakter Jaćwingów:

 

Twierdza nie do zdobycia.

Do jednych z najbardziej znanych miejsc związanych z kulturą jaćwieską należy kompleks trzech wzniesień w miejscowości Szurpiły, gdzie ongiś znajdował się ośrodek plemienny. Rozlokowany był na trzech morenowych wzniesieniach, które dziś noszą nazwy: Góra Zamkowa, Góra Kościelna i Góra Cmentarna. Na Górze Zamkowej znajdowało się grodzisko, które w głównej mierze miało charakter obronny. Jego położenie było znakomite: na wzniesieniu otoczonym jeziorami i podwójną linią wałów z wieżami strażniczymi. Sztucznie usypane groble umożliwiały spiętrzenie wody wokół wzniesienia, a prowadzący nań most, w wypadku oblężenia mógł być natychmiast zniszczony, utrudniając dostęp.

plan ośrodka w Szurpiłach; źródło Internet

U podnóża grodu rozlokowane były osady, gdzie toczyło się regularne życie. Do największych należało tzw. „Targowisko” – osada z regularną zabudową. Kwitło tu rzemiosło. W okolicy nie brakło także „farm” dostarczających żywności. Całość otoczona była wałami, które doczekały dzisiejszych dni. W przypadku najazdu, ludność z osad chroniła się w grodzisku, a otaczające je jeziora, poza walorami obronnymi, dostarczały im dodatkowo wody i pożywienia. 

rekonstrukcja ośrodka Szurpiły; źródło Internet

W ramach kompleksu znajdowały się jeszcze dwa wzniesienia o charakterze bardziej mistycznym. Na Górze Cmentarnej odkryto ślady nekropolii, natomiast Góra Kościelna najprawdopodobniej była miejscem kultu. 

widok na Górę Kościelną; fot. P. Jarkiewicz

Podsumowując, była to ogromna twierdza, niemożliwa wręcz do zdobycia. Największy rozwój przeżywała w wiekach XI - XII, a w wieku XIII została nagle opuszczona.

Co się stało?

Jedne źródła podają, że nigdy nie została zdobyta, ale po podboju Jaćwierzy, ludność sama ją opuściła. Inne źródła podają historię o wiele mroczniejszą. Po kilkumiesięcznym obleganiu grodu przez Krzyżaków, ludzie słabego charakteru zdradzili, otwierając nocą wrogom bramy grodu. W efekcie gród szurpilski podzielił los antycznej Troi. Trudno dziś dociec, jak było naprawdę, bo źródła w postaci kronik się nie zająknęły na temat zdobycia tego grodu. 

Do dzisiejszych dni poza wałami ziemnymi nic się nie zachowało. Warto jednak wspiąć się po schodkach na szczyt Góry Zamkowej, stanąć w miejscu dawnego grodu i wyobrazić sobie, jak to drzewiej bywało. Dodatkową atrakcją jest przepiękny widok na okolice i otaczające wzgórze jeziora. O historii tego miejsca i zwyczajach żyjących tu ludzi można dowiedzieć się z tablic informacyjnych ustawionych wzdłuż szlaku.

widok z Góry Zamkowej; fot. P. Jarkiewicz

Osoby interesujące się ezoteryką mogą zainteresować dwa pozostałe wzgórza. Na Górze Kościelnej i Cmentarnej daje się wyczuć bardzo silne działanie energetyczne, a przyrządy radiestezyjne dosłownie „wariują”. Osoby wrażliwe mogą poczuć ucisk w głowie lub większe bicie serca. Miejsce to emanuje mocą.

W tym miejscu warto wspomnieć kilka słów na temat wierzeń Jaćwingów.

Byli mocno związani z naturą, co znajdowało odzwierciedlenie w ich wierzeniach. Czcili wiele bóstw, które opiekowały się różnymi jej aspektami: od boga ziemi, boga nieba po bóstwa odpowiadające za poszczególne zwierzęta.

Na miejsca kultu wybierano: gaje, sadzawki, strumienie, pojedyncze drzewa i kamienie. Takie miejsce było wyłączane z „życia publicznego”. W sadzawkach nie łowiono ryb, nie pobierano wody, ziemi nie uprawiano. Dostęp do miejsca kultu mieli jedynie kapłani, którzy dbali o palenie świętego ognia. Ludzie kontaktowali się z bóstwami za pośrednictwem kapłanów i wieszczek. Wróżba była ważnym elementem w podejmowaniu decyzji. Gdy była niepomyślna rezygnowano z planów. W zamian za zapewnienie pomyślnego efektu, np. łowów, czy kampanii wojennej, dzielono się z bóstwami zdobyczami, składając ofiary, wyprawiając uczty (np. dzisiejszy zwyczaj imprez dożynkowych bierze swój początek z obrzędów Jaćwingów, którzy dziękowali bóstwom za obfite plony). 

W przypadku osady w Szurpiłach rolę miejsca kultu mógł pełnić staw, znajdujący się po środku między Górami Zamkową, Kościelną i Cmentarną.

droga u podnóża Góry Zamkowej prowadząca do Góry Kościelnej i Cmentarnej; fot. P. Jarkiewicz 

 

Nekropolia pełna życia.

Chodzi tu o Cmentarzysko Jaćwieskie w miejscowości Szwajcaria (niedaleko Suwałk). Znajduje się tu szereg kurhanów datowanych na okres od II do V wieku n.e. Obejmuje swoim zasięgiem większy obszar, obecnie na terenie lasu. Tu, wśród drzew, pośród śpiewu ptaków, kryją się kamienno-ziemne kopce oraz „groby płaskie” w obrządku szkieletowym i ciałopalnym. Ogółem odkryto w tym miejscu około 300 pochówków (!). Dziś na tym terenie utworzono rezerwat. 

Jaćwingom spodobałby się ten pomysł. Ich pochówki stanowią dziś integralny element natury, w zgodzie z którą żyli.

rezerwat Cmentarzysko Jaćwieskie, fot. P. Jarkiewicz

Jaćwieskie podejście do śmierci.

Jaćwingowie wierzyli w „życie po życiu”. Miało ono być odzwierciedleniem życia na ziemi. Zaopatrzali umarłych w rzeczy użytku codziennego. Wojowników chowano z bronią, a nawet koniem, kobiety z biżuterią. W okresie ok. II wieku n.e. chowano ciała zmarłych – pochówki szkieletowe. Od III wieku zmarłych zaczęto palić na stosie i chować pod kopcami, zwanymi kurhanami. Wielkość kurhanu wynosiła 5 – 10 m średnicy. Osoby bardzo zamożne i przywódcy grzebani byli pod nasypami, których wielkość dochodziła do 20 m.

Jaćwingowie wierzyli w wędrówkę dusz. Po śmierci dusza wybierała kolejne ciało niekoniecznie ludzkie. Można było się odrodzić, np. pod postacią zwierzęcia. Wiara w odrodzenie duszy łączyła się z filozofią samodoskonalenia.

 

osada jaćwieska (Szurpiły) i cmentarzysko jaćwieskie (Szwajcaria); film autorstwa: P. Jarkiewicz i K. Drywa

Pamięć wiecznie żywa.

Na szczególną uwagę zasługuje rekonstrukcja osady jaćwieskiej we wsi Oszkinie niedaleko miasta Puńsk. W tym miejscu, nie tylko możemy podziwiać zabudowę z tamtych dni, lecz również zaczerpnąć pozytywnej energii. Budynki rozsiane są po dużym obszarze wewnątrz lasu. Poza osadą i grodziskiem, mamy tu też odtworzone jaćwieskie miejsca mocy: święty gaj, święte sadzawki, kamienne ołtarze.

święty gaj; fot. P. Jarkiewicz

święty gaj; film autorstwa P. Jarkiewicz

kamienny ołtarz; grafika P. Jarkiewicz

kamienny ołtarz, film autorstwa P. Jarkiewicz

Wszędzie natykamy się na symbolikę związaną z Prusami i Jaćwingami: 

 fot. P. Jarkiewicz

 fot. P. Jarkiewicz

Jest też przepiękna aleja z głazami, na których wymalowane są podobizny władców pruskich i jaćwieskich:

 fot. P. Jarkiewicz

 fot. P. Jarkiewicz

Jest to inicjatywa prywatna. Właściciel – pan Piotr Łukaszewicz jest pasjonatem historii i obyczajowości regionu, na którym żyje. Zwiedzanie może uatrakcyjnić barwnymi opowieściami obfitującymi w dużo szczegółów powszechnie nieznanych.

 grodzisko; fot. P. Jarkiewicz

osada; fot. P. Jarkiewicz

Dobra energia tego miejsca poprawia nasze samopoczucie i myśli. Uzdrawia ciało fizyczne i dusze. Odwiedzałam to miejsce w czasie rekonwalescencji po operacji i lubiłam przesiadywać w miejscu, gdzie znajduje się święty gaj. W takich miejscach kiedyś kapłani jaćwiescy odprawiali swe obrzędy, paląc święte ognie i składali swoim bóstwom ofiary w postaci zbóż, kwiatów, czy soli. Warto przysiąść sobie na chwilę nie zważając na komary zwabione pobliską sadzawką i zaznać wytchnienia od pędu życia codziennego.

rekonwalescencja po operacji w świętym gaju

święta sadzawka; fot. P. Jarkiewicz

 

Do opracowania materiału między innymi korzystano z następujących źródeł:

http://www.krainajacwingow.pl/jacwingowie-482.htm

http://suwalszczyzna.com.pl/inform/hist1.htm

Wikipedia

 

[1] Jan Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego ks. VII-VIII, przeł. Julia Mruwkówna, oprac. Danuta Turkowska i Maria Kowalczyk, PWN, Warszawa 1974, s. s. 177-180

 

Polecam