Turyn - część 1

Połączenie nowoczesności z tradycją

   Turyn – stolica Piemontu – to miasto kojarzące się głównie z produkcją samochodów marki Fiat, zaś dla fanów piłki nożnej - z drużynami piłkarskimi: Torino i Juventus. Jednak Turyn – to miasto łączące w sobie postęp i nowoczesność oraz historię i tradycję.

 

                                                         pozdrowienia z Turynu; włoska pocztówka

 

Symbol Włoch, symbol Turynu.

   Fiat to symbol Turynu. Założona w 1899 roku przez rodzinę Agnellich fabryka przez ponad 100 lat daje zatrudnienie tysiącom Włochów. Zakłady Fiata, w okresie największej prosperity, zatrudniały ok 130 tys. robotników. Nic więc dziwnego, iż nieżyjący już prezes koncernu - Giovanni Agnelli mawiał: „Co jest dobre dla Fiata, jest dobre dla Włoch”. Przed II wojną światową zbudowana na przedmieściach Turynu fabryka Lingotto (na wzór fabryki Forda w Detroit) była największym zakładem produkcyjnym w Europie. Produkowano tu nie tylko samochody, ale też ciężarówki, autobusy i tramwaje. W czasie II wojny światowej fabryka już była za mała, by zaspokoić popyt rynku, wybudowano zatem nową 10-razy większą w Mirafiori. Niestety, kryzys gospodarczy lat 90-ych XX wieku, negatywnie odbił się na kondycji Fiata. Dziś zakłady zatrudniają ok 16 tys. osób, a część udziałów rodziny Agnelli trafiła do koncernu General Motors.

Turyn żyje zmianą: coś się kończy, coś powstaje.

   Dziś, w nieczynnych zakładach Fiata w Lingotto, istnieje hotel i centrum handlowe. Na dachu, gdzie kiedyś znajdował się słynny tor wyścigowy do testowania samochodów Fiata, można sobie pospacerować, podziwiając widoki na alpejskie szczyty. Obok toru (w nadbudówce na dachu) znajduje się ekskluzywne muzeum sztuki. Jego kolekcja składa się zaledwie z kilku obrazów za to takich artystów jak: Modigliani, Tiepolo, Balla, Matisse, Renoir, Canaletto. Wnętrze tego „mini muzeum” zaprojektowane jest tak, by wydobyć z każdego obrazu najważniejsze szczegóły.

Rodzina Agnelli kojarzona jest jeszcze z jedną marką:

Gdyby Juventus kiedyś splajtował, Turyńczycy nadal zarabialiby na jego marce. Bo jak na ludzi praktycznych i grzecznych przystało, potrafią uprzejmie spełniać zamówienia społeczne i mieć z tego jeszcze niemałe pieniądze” – cytat zaczerpnięty z artykułu Piotra Kępińskiego „Turyńska magia” „Rzeczpospolita” 23- 24.09.2017.

Juventus, klub liczący się w Lidze Mistrzów – rywal takich drużyn jak Barcelona, czy Real, od 6 lat rządzi włoską piłką. Klub sprawił sobie piękny obiekt – prywatny stadion (jeden z pierwszych we Włoszech), na którym rozgrywane są nie mecze tylko spektakle piłkarskie, a atmosfera jest magiczna. Zaznaczę tutaj, iż mimo, że włoscy kibice słyną z krewkości, na stadionie panuje pełna kultura. Obiekt jest bezpieczny o czym świadczy fakt, że na mecze przychodzą wszystkie kategorie wiekowe: od z trudem stąpających po schodach starszych pań po małe dzieci. Na każdym meczu jest obecny prezes klubu Andrea Agnelli, często w towarzystwie swojej mamy Allegry Caracciolo.

Bilety są bardzo drogie: ceny na la tribuna centrale dochodzą do 130 EUR (i mam nadzieję, że po ostatnim transferze wielkiej gwiazdy nie zdrożeją), ale naprawdę warto wydać te pieniądze. Juventus z założenia nie przegrywa na swoim obiekcie. Nawet nie wybierając się na mecz, można zajrzeć do muzeum klubu w budynku stadionu, a także zrobić zakupy w klubowym sklepie znajdującym się w nowoczesnym centrum handlowym, tuż obok stadionu.

Turyn historyczny.

   Z uwagi na swój przemysłowy charakter, Turyn nie znajduje się na głównych szlakach turystycznych, a jest to wielki błąd. Miasto to ma długą, ciekawą historię i moim zdaniem jest po prostu piękne. Ma w sobie coś unikalnego, odróżniającego je od innych miast włoskich.

Osoby lubiące zwiedzać, powinny udać się do Centrum Turynu na Piazza Castello. Jeżeli przyjechaliśmy samochodem, polecam podziemny parking w uliczce obok Piazza San Giovanni (na którym znajduje się katedra) - w niedzielę bezpłatny. To dobre miejsce wypadowe do zwiedzania „Turynu historycznego”. Możemy podziwiać starożytną bramę, wiodącą niegdyś do miasta. Tuż obok znajduje się katedra -  Duomo di San Giovanni (katedrze poświęcam osobny artykuł pt. „Turyn duchowy”). Następnie przechodzimy na Piazzetta Reale, gdzie znajduje się pałac królewski należący niegdyś do dynastii Sabaudów. Naszym oczom ukazuje się Piazza Castello z ciekawym budynkiem Palazzo Madama, którego tylna część pochodzi jeszcze z czasów starożytnych, a fasada głównego wejścia przenosi nas do baroku. Z Piazza Castello wchodzi się na najstarszą i najpiękniejszą ulicę Turynu – via Roma. 

Palazzo Madama widok od frontu

Złoty pałac władców Piemontu – il Pallazzo Reale 

Ci, który twierdzą, że w Turynie jest ubogo, w porównaniu chociażby z Florencją, koniecznie powinni wejść do wnętrza tego budynku. Ilość złota na jego ścianach może oślepić. Do zwiedzania jest udostępniony jeden poziom pałacu,  na którym możemy podziwiać m.in.: salę tronową, salę balową, czy salę jadalną. Wszystko aż onieśmiela przepychem. 

po lewo: klatka schodowa pałacu królewskiego; po prawo: sala tronowa

Poza złotem Sabaudowie kochali wystawne, nisko zawieszone żyrandole. W sali balowej jest ich aż 8 (!). 

W sali jadalnej zaniemówimy zaś na widok porcelanowej zastawy stołowej liczącej 2,7 tys. sztuk. Z kompleksu pałacowego przechodzimy do Armeria Reale – królewskiej zbrojowni. To bardzo różnorodny i cenny zbiór broni od czasów starożytnych z kolekcji władców Piemontu. Już na początku oczom naszym ukaże się niesamowity widok: duża sala z umieszczonymi po bokach zbrojami, z których większość jest umieszczona na grzbietach wypchanych koni. Konie mają sierść i oczy (!).

Nogi zaczynają boleć, ale nie można odpuścić sobie zwiedzenia Galleria Savoia. Przed wejściem do galerii warto chwilę odpocząć w ogrodach królewskich, ponieważ czeka nas prawdziwy maraton. Muzeum jest zorganizowane nieco chaotycznie. Złożone jest z  mnóstwa małych pokoi wypełnionych wspaniałymi obrazami. Miejsc do przycupnięcia jest mało. Podziwianie sztuki zgromadzonej przez Sabaudów wymaga więc dobrej kondycji. Jak już skończymy zwiedzać pierwsze piętro okazuje się, że jest jeszcze drugie, gdzie jest jeszcze więcej wspaniałych światowych dzieł sztuki takich twórców jak: Bosch, Rembrandt, van Dyck, Rubens, Canalletto.

Spacer po Via Roma

Jedna z najstarszych ulic Turynu, na odcinku prowadzącym do Piazza San Carlo, jest wyłączona z ruchu pojazdów. To piękna ulica, której chłodne, marmurowe chodniki prowadzą pod arkadami, chroniąc przed słońcem i upałem. 

Wzdłuż arkad ciągną się sklepy znanych marek, do których warto jedynie zaglądać mając bardziej wypchany portfel. 

Idąc Via Roma dochodzimy do placu San Carlo. Plac ten – to serce Turynu. 

Tutaj odbywają się imprezy rozrywkowe. Tutaj co roku Juventus celebruje kolejny triumf w Serie A. Na wprost widzimy dwa małe bliźniacze kościoły – duchowa para małżeńska: San Carlo i Santa Cristina. 

Wzdłuż boków placu stoją identyczne, równolegle w stosunku do siebie położone, pałace, w których obecnie znajdują się takie sklepy, jak Prada czy Chanel oraz słynne turyńskie kawiarnie. 

Turyńska czekolada.

Kawiarnie na placu San Carlo i w jego okolicach pochodzą z XIX wieku. Część z nich, jak Stratta, zachowało wygląd z tamtej epoki. Dwie najbardziej znane kawiarnie to: Caffe San Carlo i rywalizująca z nią Caffe Torino. 

Ja upodobałam sobie tę drugą. Na prowadzącym do niej chodniku pod arkadami znajduje się symbol byka (symbol Turynu). Wieść gminna głosi, że przejście po byku sprawi, iż powrócimy jeszcze do tego wspaniałego miasta. Ja powrócę na pewno.

W turyńskich kawiarniach możemy skosztować regionalnych słodkości, wśród których króluje czekoladowo-orzechowe gianduiotto. 

pyszna gorąca czekolada z widokiem na plac San Carlo

W sklepach na dalszym odcinku Via Roma i ulicy Corso Vittorio Emanuelle II można kupić lokalne wyroby czekoladowe. Niektóre sklepy oferują po kilkadziesiąt rodzajów pralinek i czekolad. Można więc dostać istnego oczopląsu i szału podniebienia.

Egipt w Turynie.

   Tak, w Turynie znajduje się jedno z największych muzeów egiptologii, zatem jeżeli ktoś uwielbia sztukę starożytnego Egiptu, a boi się pojechać do Kairu (zważywszy na gorącą atmosferę polityczną panującą obecnie w tym kraju), może udać się do Turynu. Pierwsze eksponaty muzealne pochodziły z kolekcji sabaudzkiej, następnie wzbogaconej przez włoskich archeologów: Schiaparellego i Fariniego. Zobaczymy tu mnóstwo przedmiotów mających kilka tysięcy lat: papirusy, figurki, biżuterię, naczynia i oczywiście mumie: ludzkie i zwierzęce. 

Do najciekawszych eksponatów należy pełne wyposażenie grobowca architekta nekropolii w Tebach i jego żony (XIV w p.n.e), w którym zachowały się meble, sprzęty, a nawet żywność, w jaką zaopatrzono tych dwoje na życie po życiu. Na niższym poziomie muzeum znajduje się ciekawostka: przeniesiona z Egiptu (w podarunku za pomoc przy ratowaniu zabytków podczas budowy tamy w Asuanie) – świątynia z Ellesjia pochodząca XV wieku p.n.e. 

 

Lecz największe wrażenie wywarła na mnie mroczna sala wypełniona rzeźbami wielkich faraonów, m. in pochodzącymi ze świątyni w Karnaku. Spotkamy tu statuy wspaniałych władców starożytnego Egiptu: Ramzesa II, czy Totmesa III. Byłam już w tym muzeum dwukrotnie i jeszcze raz chętnie je odwiedzę.

 

Turyn nowoczesny.

   Zwiedzając pałace, kościoły, galerie i muzea starożytności, nie możemy pominąć symbolu Turynu - Mole Antonelliana. Ta wysoka wieża stanowi centralny element panoramy stolicy Piemontu. Można z niej podziwiać widoki na otaczające Turyn góry, lecz najciekawsze znajduje się wewnątrz. To świat magii i rozrywki… magii kina - Museo Nazionale del Cinema.

„Całość jest niezwykle starannie „wyreżyserowana” i sprawia wrażenie niekończącego się spektaklu, zwłaszcza w momentach, w których znienacka opuszczane są kurtyny odgradzające poszczególne ekspozycje. Wtedy zwiedzający przy dźwiękach muzyki filmowej mogą podziwiać wnętrze muzeum. Po chwili zasłony się zasuwają i na pierwszym planie widzimy fotogramy i plakaty filmowe, generalnie włoskie, aczkolwiek polskie akcenty również są widoczne: wielki plakat filmu Jerzego Skolimowskiego „La vergine” sąsiaduje ze znacznie mniejszym „Człowiekiem z żelaza” Andrzeja Wajdy.” – źródło: artykuł Piotra Kępińskiego „Turyńska magia” „Rzeczpospolita” 23- 24.09.2017.

 

Średniowieczny zamek w parku miejskim.

   W głównym parku miejskim – Parco del Valentino (założonym w 1864 roku) nad rzeką Pad znajduje się Borgo e Rocca Medioevale (1884 r.)  - rekonstrukcja średniowiecznej osady z zamkiem wzorowanym na Fenis w Valle d’Aosta. Warto tam dotrzeć, by przenieść się w czasie. Zamek można zwiedzać, a na terenie podzamcza coś zjeść, kupić sobie figurkę rycerzyka lub, wystawiane tam często, wyroby ekologiczne.

                                                    park, widok na zamek; włoska pocztówka

                                               w obrębie murów zamku, fontanna na podzamczu i ja w roli rusałki 

Jedzenie w Turynie.

   Niestety, tu także możemy chodzić głodni. Bezwzględnie większość restauracji i pizzerii jest zamknięta między godz. 15 a 19. Można się napić wina, czy kawy, ale kuchnia jest zamknięta – jak poinformowała mnie kelnerka w restauracji w pobliżu katedry. Wzięłam się na sposób i odkryłam Focaccierię na Pazza Castello. Smaczne focacce z różnymi dodatkami – tanio można zaspokoić pierwszy głód, a potem wypić kawę w kawiarni i zjeść lody w małej lodziarni. Tak przetrwamy do godz. 19-19.30, kiedy otwierają się turyńskie lokale gastronomiczne. Do moich ulubionych należy Panperfoccacia na małym placyku w pobliżu katedry i parkingu podziemnego. Restauracja ta oferuje dwa rodzaje menu z potrawami z i bez glutenu. Można zjeść tam wyborny posiłek z kuchni regionalnej, popić wybornym lokalnym winem i koniecznie zachować miejsce na deser.

                               insalata mista, z pizzą i wybornym, lokalnym białym winem, w tle

 

    Na koniec, kocham Turyn jeszcze za jedną rzecz – stosunek do psów. Możemy wejść z naszymi pupilami wszędzie – nawet do ekskluzywnych sklepów na Via Roma, czy do kafejek. Nie spotyka się psa przywiązanego, tęsknie oczekującego na robiącego zakupy pana. Czworonogów w Turynie jest bardzo dużo, a mimo to ulice są czyste. Znaczy – da się, potrzeba tylko odpowiedniej kultury właścicieli psów.

   Druga część opowieści o Turynie dotyczyć będzie obiektów sakralnych, z których stolica Piemontu słynie, a pewien całun wziął nawet nazwę od nazwy tego miasta. Zapraszam na część drugą pt. „Turyn duchowy”.

 

Artykuł powiązany: "Piemont - włoska stopa gór": 

http://jarkiewicz.eu/articles/index/index/article/piemont- .