Z życia bogów. Historie na Olimpie - epizod 1

Boskie kłótnie.

       Na Olimpie zawsze świeciło słońce. Wszystko, co się tu znajdowało tchnęło pięknem i spokojem. W fontannach cicho szemrała woda, dookoła unosił się zapach kwiatów i ziół. W największym i najpiękniejszym pałacu, położonym w centrum góry mieszkał pan Olimpu – czcigodny Zeus – bóg błyskawic i piorunów, bóg nad bogami. Pomniejsze dwory rozlokowane wokół „domostwa” Zeusa zajmowali inni bogowie olimpijscy. Nie znano tu zmartwień, chorób, czy śmierci. Czasami tylko znudzeni bogowie wszczynali kłótnie i knuli przeciwko sobie, często jako narzędzia wykorzystując mieszkańców znajdującej się „pod ich stopami” Ziemi. 

       W ogrodzie przylegającym do pałacu Zeusa zażywały relaksu dwie boginie. Jedna ułożona była w efektownej pozie na szezlongu. W rozcięciach na bokach jej długiej białej szaty widoczne były mlecznobiałe, długie nogi. Druga siedziała sztywno na wyściełanym poduszkami krześle. Ubrana była po samą szyję, tak aby żaden kawałek ciała, poza twarzą i dłońmi, nie był widoczny. Jakby tego było mało, na głowie miała złoty hełm. Dookoła obu pań uwijali się służący, roznoszący ambrozję i nektar. Zwane „pokarmem bogów” chroniły przed starością i śmiercią.

- Nudzi mnie już ta ambrozja, lodów śmietankowych bym pojadła. Mam chandrę – stwierdziła bogini imieniem Afrodyta. Najpiękniejsza z bogiń, przeciągnęła się na zajmowanym szezlongu.

- Ależ proszę cię bardzo. Przestaniesz jeść ambrozję, zrobisz się stara. Zaczniesz jeść lody, zrobisz się gruba – dogryzła jej Atena sztywno tkwiąca na krześle.

- Na Zeusa, ale złośliwa jesteś.

- W końcu jestem boginią mądrości.

- Chyba złośliwości.

- Złośliwość jest oznaką inteligencji. Lepiej być inteligentnym niż pięknym…

- Parys był innego zdania…

- Nie przypominaj mi tego prymitywa! I na co była mu ta twoja łapówka – Helena?!

- Niby taka jesteś inteligentna, a nie wiesz, co się robi z piękną kobietą?... No, tak, ty możesz tego nie wiedzieć… Ty w ogóle miałaś kiedyś jakiegoś faceta?

- Za to ty masz dwóch, czyli o jednego za dużo… a twój syn nie jest dzieckiem żadnego z nich!

- Mam dwóch, bo jeden jest mądry, a drugi… tak pięknie umięśniony… a jak całuje…

- Tylko bez zbędnych szczegółów!

- …mój synek zaś, mimo młodego wieku awansował już na Boga Miłości. I która z nas jest mądrzejsza?

- Twój Eros popełnił za twoimi plecami mezalians ze śmiertelniczką, i w dodatku uczynił cię babcią.

- Radzę ci nie obrażać mojego ukochanego jedynaka, bo sprawi, że zakochasz się na zabój w krześle, na którym właśnie siedzisz.

- Wolę już być zakochana w krześle niż w samej sobie!

- O, to ci nie grozi przy twojej skąpej urodzie.

Gdy obie rozmówczynie niemal skoczyły już sobie do gardeł, w ogrodzie pojawił się mężczyzna w dojrzałym wieku. Biło z niego dostojeństwo. Prezentował się bardzo dobrze jak na swoje lata. 

- Moje drogie, o co ta kłótnia?! Mój brat dzwonił z Podziemia skarżąc się, że was tam słychać.

- Zeusie, jak zwykle, twoja córka odgrywa się na mnie za to, że jestem piękna, a ona… no cóż usiłuje być inteligentna – pośpieszyła z wyjaśnieniami Afrodyta.

- Pamiętaj, że jestem też boginią wojny i mogę ci tu zaraz zrobić niezłą zadymę! – Atena poderwała się z miejsca.

- Ateno, zapominasz o twoim bracie Aresie, to on jest bogiem wojny – wtrącił się jej ojciec.

- No tak, ten prymitywny osiłek. Jak on może odpowiadać za wojny, skoro strategia wojenna wymaga myślenia! Tato, ja chcę być Boginią Wojny. Lepiej się do tego nadaję…

- Ateno, córeczko, jako jedynej z mojego licznego potomstwa dałem ci całe miasto na własność. Jesteś tam wielbiona… Zostaw bratu wojny, bo kiedy się nudzi, zaczyna rozrabiać…

- I podrywa cudze żony.

- A ty jesteś zazdrosna, bo na ciebie nikt, nawet za dopłatą, nie poleci – odgryzła się Afrodyta.

- Drogie panie, proszę! – Zeus uniósł głos, a niebo przeszyły wyładowania atmosferyczne.

Nagle błysnęło, huknęło, a w powietrzu nad ogrodem Zeusa zatrzymał się rydwan powożony przez ogniste rumaki. 

- Apollo?! Kto dał ci prawo jazdy?! – krzyknął Zeus.

- Ty, tato, żebym mógł szybciej kursować między tobą a Ziemią.

- Od kursowania jest Hermes…

- Melduję się tato -  zza Apolla wyłonił się niewysoki chłopak w kapelusiku z piórkami po bokach.

- Synu, nie po to dostałeś latające sandały, żeby wozić się w rydwanie Apolla?

- Sandały? Tato… sandały są już passe. Proszę, podaruj mi takie samopompujące się adidasy, które w dodatku świecą.

- W głowach już wam się poprzewracało od boskiego dobrobytu!... Powiedzcie lepiej, co was do mnie sprowadza?

- Mamy sprawę… – zaczął Apollo.

- Inaczej byście się tu nie pojawili – kąśliwie przerwał mu Zeus.

- Tato, czy wypożyczysz Heraklesa? Trzeba trochę posprzątać na Ziemi.

- Znowu?! Wiesz, że Herakles jest teraz zajęty. Musi zdobyć dla mnie nowe złote runo, bo stare już się przetarło.

- Ludzie znowu wyrzucili kilka ton śmieci do oceanów. Wujek Posejdon się wkurzył po tym, jak wczoraj obudził się w koronie z sześciopaku. Delfiny i wieloryby żrą plastikowe butelki, a potem mają wzdęcia. Ogólnie w morzach i oceanach panuje bród i smród.

- Rozumiem… racja, z tym to tylko Herakles da sobie radę. Jak długo mamy jeszcze sprzątać po tych głupich istotach?! Poproszę Gaję, żeby zesłała im jakieś trzęsienie ziemi.

- Posejdon także odgraża się małym tsunami…

- O, to jeszcze poprosimy bogów wiatrów, żeby załatwili tym na dole parę cyklonów. Może to ich czegoś nauczy.

- Oj, wujek Hades znowu będzie narzekał, że ma w Tartarze przepełnienie. 

- Trudno, nauka wymaga poświęceń. Żeby ludzie zaczęli zachowywać się jak należy i poszli we właściwym kierunku, trzeba najpierw stworzyć im niewygodę w tym świecie, w którym żyją.

 

Historii z Olimpu będzie ciąg dalszy.