ZWYCZAJNI NIEZWYCZAJNI - opowieść 12

Obraz

(opowieść koleżanki z Warszawy)

     Opowiem, jak pewnego razu nie mogłam zasnąć. Ja zasypiam natychmiast, w momencie, gdy położę głowę na poduszce. 

     Przewracałam się na łóżku ponad godzinę, zastanawiam się nad przyczyną, analizuję wydarzenia minionego dnia, czy coś mnie wytrąciło z równowagi, zdenerwowało, nie, nic, a ja nie śpię. W pewnym momencie zrywam się, staję na łóżku, chwytam obraz, który wisiał nad łóżkiem (od kilkudziesięciu lat), zdejmuję go i wynoszę do drugiego pokoju. Wracam do łóżka i… budzę się rano. Po chwili przypominam sobie minioną noc. Dziwne. O co to chodziło? Idę, oglądam obraz, obraz bardzo duży, bardzo ciężki, szczególnie rama, wykonana z wypukłego drewna, o szerokości ok 10 cm i ostrych kantach. Ale obraz jest taki jak zawsze. Niczego nie brakuje, nic się nie zmieniło. Wracam do pokoju, w którym spałam. Patrzę, on wisiał na takim mocnym haku, hak w ścianie jest. Dalej nic nie rozumiem, ale wchodzę na łóżko. Wyciągam rękę do haka i w tym momencie hak wysuwa się ze ściany, spada mi na dłoń, a wraz z nim pył z tynku i cegły.

     Popatrzyłam, oceniając odległości. Trudno powiedzieć, jak ten obraz by spadał, ale gdyby trafił we mnie, tymi ostrymi kantami, np. w głowę… przy swym ciężarze… nie byłoby tej historii.