ZWYCZAJNI NIEZWYCZAJNI - opowieść 5

„Obiad rodzinny”

czas i miejsce: rok 1945, Warszawa

 

  Bolesław miał brata, który mieszkał w Warszawie, w okolicy dzisiejszego Ronda ONZ. Po zdobyciu Warszawy, zaniepokojony losami rodziny, Bolesław uzbroił się w silną walutę w postaci kanki bimbru i słoninę. Tak przysposobiony wyruszył, by pokonać dystans ponad 100 km, dzielący jego miejsce zamieszkania od stolicy. Podróżował przez tydzień, transport opłacając wysokoprocentowym trunkiem i smaczną zagryzką. 

  Gdy dotarł na obrzeża Warszawy, od strony dzielnicy Praga, nogi się pod nim ugięły. Przed jego oczami roztaczał się widok totalnej destrukcji. Z pięknego ongiś miasta zostały tylko zgliszcza. Jeżeli tak wyglądała Warszawa na prawym brzegu Wisły, to jak przedstawiało się Śródmieście, gdzie toczyły się główne walki Powstania Warszawskiego? Przeraził się na myśl, że z domu brata zostały jedynie zgliszcza. Lecz skoro dotarł już tak daleko i za taką cenę (kanka bimbru plus słonina), postanowił dotrzeć do celu i naocznie przekonać się, jak wygląda miejsce, gdzie mieszkała jego rodzina. 

  Przedostanie się przez zrujnowaną Warszawę, ostatecznie podkopało jego wiarę w to, że ktoś z bliskich ocalał. Gdy dotarł wreszcie na miejsce, stanął jak wryty. Po raz kolejny ugięły się pod nim nogi. Ze wszystkich budynków w tej okolicy, stał tylko jeden: kamienica, w której mieszkał jego brat. Dom ocalał, ale czy ocalała rodzina? Bolesław wszedł niepewnie do środka. Wchodził powoli po schodach zniszczonej klatki schodowej. Stanął w końcu przed drzwiami brata. Niepewnie zastukał. Po chwili, która Bolesławowi wydawała się wiecznością, drzwi się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty brat, który z miejsca zakrzyknął:

- Bolek, chcesz zupę, właśnie się zagotowała?!

Widok zniszczenia Starego i Nowego Miasta – centrum Warszawy – w 1945 roku; źródło: Wikipedia.