Rola zapachu. Perfumy.

„Nie wiem, czy widzi pan to jasno, lecz jest pan silnie uzależniony od zmysłu powonienia. Z wszystkich zmysłów ten jeden jest niezbędny, gdy chce się żyć wśród przyzwoitych ludzi” – Coco Chanel.

Nie wiem do końca, co projektantka miała na myśli, wypowiadając te słowa. Czyżby bycie „przyzwoitym” uzależniała od roztaczanego zapachu? 

Francja akurat kolebką perfum nie była, ale jej historia obfituje w skrajności w dziedzinie zapachów. Ludwik XIV – może był Królem Słońce i sprawił, że Francja w czasach jego panowania stała się mocarstwem, ale podobno śmierdział gorzej niż cap, przez co przestawanie z nim było dosyć kłopotliwe dla dworzan i najbliższego otoczenia. Panujący wcześniej król Henryk IV „roztaczał podobno tak bestialskie wonie, że współcześni cofali się zaszokowani.” [1]. Może z tego powodu jego teściowa Katarzyna Medycejska otoczyła się florenckimi specjalistami wytwarzającymi intensywne perfumy, które jej przeciwnicy okrzyknęli truciznami.  Może ona tylko próbowała przetrwać z woniejącym zięciem, a próby pozbawienia go życia były tylko efektem ubocznym kuracji. Także siedziby francuskich monarchów (Wersal, czy Luwr) śmierdziały gorzej niż paryskie rynsztoki, a to z powodu, iż całe to „szlachetnie” urodzone towarzystwo załatwiało się, gdzie stało. Hołdowano także zasadzie, iż częste mycie skraca życie. Nic więc dziwnego, iż w takich okolicznościach przyrody w świecie wyższych sfer wytworzyła się potrzeba przyjścia z pomocą zmysłowi powonienia. Myć się nikt nie zamierzał, trzeba było zatem stworzyć system maskujący fetorek odchodów i niemytych ciał. Perfumy, którymi obficie skrapiano siebie i wszystko dookoła (łącznie z pieskami salonowymi) były odpowiedzią na tę potrzebę. Intensywny zapach mógł jednakże okazać się niebezpieczny dla życia. W czasie zmian ustrojowych, gdy Francja przerodziła się z monarchii w republikę, obywatel pachnący niczym kwiatek, był z miejsca podejrzany o niepopularne w tym czasie arystokratyczne pochodzenie i mógł skończyć na gilotynie. Na szczęście, rekompensując negatywne nastawienie do perfum, rewolucja francuska wprowadziła modę na mycie, może nie zaraz szalone codzienne kąpiele, ale przynajmniej regularne mycie rąk, nóg i twarzy. Późniejsza cesarzowa Francuzów Józefina połączyła dwa w jednym, zażywała kąpieli i intensywnie się perfumowała. Jej małżonek - czcigodny cesarz Napoleon podczas codziennej toalety miał nacieraną głowę wodą kolońską. Lubił ją sobie także od czasu do czasu golnąć.

Historia perfum: od balsamowania zwłok do Chanel No 5.

Potrzeba otoczenia się ładnymi zapachami nie narodziła się w zalatującym kloaką Luwrze. Praktyki perfumiarskie były znane już w starożytności. W starożytnym Egipcie zwłoki podczas balsamowania opróżniano z woniejących organów, a ich miejsce zajmowała ładnie pachnąca mirra, kwiaty i zioła. Żywi Egipcjanie nacierali ciała pachnącymi balsamami i olejami. Podobnie postępowano w starożytnej Grecji i Rzymie. Oto opis procedury starożytnego perfumowania. „Zanurza stopy i nogi w mocnych maściach egipskich, podbródek i pierś namaszcza gęstym olejem palmowym, a oba ramiona wywarem pachnącym niczym mięta, brwi i włosy majerankiem, kolana i bark esencją z pokruszonego tymianku”[2]. Z zachowanego opisu wynika, iż była to wielce skomplikowana procedura, która przypomina mi formułę masażu aromaterapeutycznego. Nie jest to dziwne. W początkowym okresie perfumiarstwo i farmakologia były dziedzinami pokrewnymi. Okadzaniem i nacieraniem mieszankami ziół ludzie ochraniali się w czasach epidemii dżumy i cholery. 

W starożytności, a nawet średniowieczu, dbano o higienę. Korzystano z łaźni, które usuwały nie tylko bród, ale także bakterie i wirusy. Niestety, zgodnie z doktryną kościoła katolickiego ustanowioną podczas soboru trydenckiego w XVI wieku, łaźnie publiczne uznano za niemoralne, zostały więc zamknięte. Nastał czas smrodu i epidemii. Aby zabezpieczyć swoje zmysły estetyczne oraz zrekompensować brak funkcji odkażających, które zapewniały łaźnie, rozwinięto zainteresowanie intensywnymi, przykrywającymi smród woniami. „Mniemano, że im mocniej ktoś pachnie, tym mocniej jest ubezpieczony przeciwko dżumie, cholerze i tyfusowi. Uważano również, iż naturalny zapach ciała jest barierą przeciw zarazie. Natomiast woda uchodziła za możliwy rozsadnik chorób. Skoro gruntowne mycie – jak uważano – sprowadzało choroby, zastąpiono mycie noszeniem po kieszeniach kapsułek zapachowych lub zawieszaniem na szyi amuletów z kamfory. Okadzanie wonnymi substancjami uważano również za środek terapeutyczny przeciwko histerii. [1]. Znowu widzimy nawiązanie do aromaterapii. Kamfora – to środek znany z domowego leczenia przeziębień, zwłaszcza kaszlu, a wody kwiatowe, których wtedy głównieużywano, mają działanie wyciszające.

Wodę różaną, stosowaną przez stulecia w Europie, zawdzięczamy słynnemu perskiemu uczonemu i lekarzowi Awicennie, który w X wieku n.e. wyodrębnił z płatków róży olejek eteryczny. Do Europy perfumy trafiły wraz z krzyżowcami. Początkowo jako perfum używano woreczków zapachowych napełnianych kwiatami i ziołami, lecz było to mało skuteczne. Przykładowo król Henryk VIII Tudor obwieszał się takimi woreczkami, by zamaskować przykrą woń jątrzącej się rany na nodze. Niewiele to jednak pomagało, więc nie powinno dziwić, iż uczucia jego ostatnich żon kierowały się bardziej w stronę dworzan króla. W XIV powstały pierwsze nowoczesne perfumy sadające się z połączenia olejków eterycznych i alkoholu. W istocie była to mieszanka wody różanej z dodatkiem rozmarynu oparta na roztworze alkoholowym.

Perfumy należały do dóbr luksusowych, gdyż do ich produkcji zużywano bardzo dużo surowca. 

Syntetyczne odpowiedniki niektórych składników pojawiły się pod koniec XIX wieku (w czasach Belle Epoque), sprawiając iż perfumy stały się tańsze, a więc i bardziej dostępne.„Oto przykład: dla uzyskania 1 kg ekstraktu z jaśminu zużywa się około 8 milionów ręcznie zrywanych kwiatów, a cena kilograma może sięgać 30.000 marek*. Tymczasem syntetycznie wytworzony ekwiwalent kosztuje zaledwie 10 marek**.” [3].

Coco Chanel wprowadziła rewolucję do świata ubrań. Zapoczątkowała ją również w świecie perfum. Chciała, żeby jej klientki ubierały się również w zapach, żeby zapach był czymś trwałym. Woda różana, podobnie, jak oparta głównie na naturalnych komponentach woda kolońska, były mało trwałymi zapachami. Brakowało im szczypty chemii, a pani Chanel chemii nie pożałowała. Jej klasyk Chanel No 5 – to była: „kompozycja jaśminu, drzewa sandałowego i korzonków wetiveria z nieprzyzwoicie na owe czasy wysokim procentem aldehydów.”[4].

Obecnie syntetyczne odpowiedniki występują już wszędzie. W dużej mierze wykorzystywane także w celach marketingowych, by mamić nasze zmysły. Perfumy uznanych marek, mimo że syntetyczne, są bardzo drogie i znowu zaliczają się do towarów luksusowych.

Powrót do natury.

„Perfumy są tchnieniem niebios”pisał Victor Hugo. Coco Chanel twierdziła natomiast, że: „Nie ma elegancji bez perfum. Są niewidzialnym, niezapomnianym i niedoścignionym dodatkiem.”. Na przeciwnym zaś biegunie stał starorzymski pisarz, filozof i polityk Cyceron, mawiając „Kobieta wtedy ładnie pachnie, gdy wcale nie pachnie.” 

Jak znaleźć równowagę między naturalnym zapachem, a ładnym zapachem?

Na co dzień używając syntetycznych środków toaletowych, często zapominamy, jak pachną ich prawdziwe odpowiedniki. Jaki aromat cechuje prawdziwy jaśmin, paczulę, drzewo cedrowe? Czy popularna zawieszka w samochodzie w jakikolwiek sposób przypomina zapach sosny? Moim zdaniem zmysł węchu atakowany coraz mocniejszymi, chemicznymi bodźcami, jest przytłoczony. Przytępia się, podobnie jak słuch pogarsza się od nadmiernego słuchania głośnej muzyki. W efekcie zlewamy się coraz większą ilością, coraz silniej pachnących pachnideł, mylnie mniemając, iż jeśli my ich nie czujemy, inni też ich nie wyczują. Czasami obcowanie z kimś nadmiernie uperfumowanym może być równie uciążliwe jak z kimś nieumytym. Przypomina mi się wymowna scena z książki Szczepana Twardocha „Król”, gdzie główny bohater poszedł na randkę do teatru z dziewczyną. Zadurzony młodzieniec chciał poczuć zapach perfum oblubienicy, ale nie był w stanie, gdyż w rzędzie przed nimi siedziała pani obficie skropiona pachnidłem, które zagłuszyło wszystko. Pomijając różny stopień wyczulenia zmysłu powonienia u różnych osób, to, że nie czujemy na sobie zapachu perfum, może równie dobrze oznaczać, iż jest ono dobrze do nas dobrane.

Łącząc naturę z przyjemnym zapachem, możemy sami zrobić sobie perfumy w domu, korzystając z naturalnych olejków, połączonych z odrobiną alkoholu jako utrwalacza zapachu. W przypadku perfum w sprayu możemy olejki i alkohol rozcieńczyć odrobiną wody lub hydrolatem kwiatowym. W przypadku perfum w butelce typu roll-on jako rozcieńczalnika możemy użyć frakcjonowanego oleju kokosowego. 

Poniżej podaję kilka przykładów, które można modyfikować wedle upodobania, ponieważ każdy ma inne preferencje, jeżeli chodzi o zapach. W tym miejscu chodzi jedynie o pokazanie możliwości łączenia aromatów. 

Zestaw kojący zmysłylawenda, ylan ylang, neroli, sosna, cedr.

Zestaw pobudzający zmysły: goździk, pomarańcza, limonka, mięta, paczula, rozmaryn.

Zestaw zdecydowany, męski: wetyweria, bergamotka, trawa cytrynowa, mirra, drzewo sandałowe, paczula.

Możemy bawić się zapachami. Łączyć korzenne zapachy drzewa cedrowego, sandałowego, mirry z zapachami ożywczych cytrusów: pomarańczy, mandarynki, cytryny, czy limonki, doprawionych miętą lub zamiast cytrusów użyć uwodzicielskich aromatów kwiatowych: neroli, geranium, ylang ylang, czy magnolii.

Może pachnidła nie będą tak trwałe jak ich syntetyczne odpowiedniki, ale dadzą nam przyjemny, naturalny zapach. Instynktownie dobierzemy sobie aromat roślin, których właściwości będą dla nas najkorzystniejsze w danym momencie. W ten sposób nie tylko wyrazimy siebie, zamaskujemy nieprzyjemny zapach, ale również możemy skorzystać z aromaterapeutycznych właściwości olejków. Jednak skorzystamy z ich dobrodziejstwa terapeutycznego, tylko wtedy, kiedy użyjemy naturalnych olejków eterycznych, a nie ich syntetycznych odpowiedników.

Zapach oddziałuje na zmysły. Węch pierwotnie miał ostrzegać nas o niebezpieczeństwie, zanim je dostrzegliśmy lub usłyszeliśmy. Zapach danej osoby może nas przyciągać lub odpychać. Aromaty oddziałują na sferę naszych odczuć emocjonalnych. Zapach owocu cytrusowego będzie miał działanie ożywcze, zapach kwiatów (np. neroli, ylang ylang, jaśmin) wyciszające. 

Jeśli zaś mamy problem z nadmierną potliwością i tzw. „zapachem spod pachy”, zamiast zlewać się perfumami na modłę dworzan Ludwika XIV, lepiej sięgnąć po naturalny antyperspirant. Naturalny – znaczy nieblokujący wydzielania potu, tylko równoważący jego ph. Przykładem dezodorantu, który nie blokuje naturalnych procesów oczyszczania organizmu z toksyn, tylko wprowadza równowagę w florze bakteryjnej potu, jest produkt firmy Forever Aloe Ever Shield – dezodorant oparty na miąższu aloesowym.

Zapachy przemawiają.

Dany aromat może prowadzić do skojarzeń, które obrazują działanie danej rośliny na nasze zmysły.

Oto kilka skojarzeń, które przyszły mi na myśl, gdy pomyślałam o danym aromacie:

1/ pomarańcza – zapach radości,

2/ cytryna – zapach witalności,

3/ rozmaryn – zapach mądrości,

4/ róża – zapach miłości,

5/ kadzidło – zapach duchowości,

6/ mięta – zapach koncentracji,

7/ lawenda – zapach spokoju,

8/ ylang ylang – zapach relaksu,

9/ świerk – zapach kojącego połączenia z naturą,

10/ tymianek – zapach równowagi,

11/ mandarynka – zapach beztroski,

12/ paczula – zapach uwodzenia.

Zachęcam do szukania własnych połączeń aromatów i tworzenia kompozycji zapachowych zestrojonych z potrzebami naszej duszy. Połączmy ładny zapach danej rośliny z jej właściwościami, które mogą pomóc uporać nam się np. ze sferą emocjonalną. Niech aromaty do nas przemówią.

 

[1] źródło: Andrea Hurton „Erotyka perfum czyli tajemnice pięknych zapachów”, Real Press, Warszawa 1994 rok, str. 38.

[2] źródło: Andrea Hurton „Erotyka perfum czyli tajemnice pięknych zapachów”, Real Press, Warszawa 1994 rok, str. 30.

[3] źródło: Andrea Hurton „Erotyka perfum czyli tajemnice pięknych zapachów”, Real Press, Warszawa 1994 rok, str. 50.

[4] źródło: Andrea Hurton „Erotyka perfum czyli tajemnice pięknych zapachów”, Real Press, Warszawa 1994 rok, str. 65.

 

* tj. ponad 15 tys. EUR

** tj. około 5 EUR

 

Artykuły powiązane:

Aromaterapia - wstęp.

Aromaterapia - dar natury pozwalający zadbać o harmonię duszy i ciała.

Być kobietą. Coco Chanel.

 

Olejki eteryczne stanowiące 100% naturalne wyciągi z roślin oraz akcesoria możesz nabyć w sklepie:  VINCI - ZDROWIE Z NATURY .