„Jeszcze Polak po polsku mówi i czyta, bo nie cała Warszawa jest Blachą pokryta” – Ludwik Osiński
Pałac pod Blachą – jaskinia upadku obyczajów i moralnego zepsucia. Kosmopolityczni zarozumialcy tańczący na grobie ojczyzny. Tak nazywano pałac i jego mieszkańców – ludzi i miejsce, które odgrywało znaczną rolę w Warszawie przełomu XVIII i XIX wieku.
Pałac pod Blachą front
Pokrótce przedstawię tu dzieje tego niezwykłego, odrobinę dziś zapomnianego, miejsca.
Budynek powstał w latach 50-uch XVII wieku, pierwotnie jako kamienica. Na pałac został przerobiony na przełomie XVII i XVIII wieku. Swój obecny kształt zawdzięcza przeróbkom przeprowadzonym w latach 1720 – 1730, kiedy do głównego budynku pałacowego dobudowano dwa boczne skrzydła, a dach nakryto blachą, której zawdzięcza swoją nazwę.
W 1777 roku pałac znajdujący się w obrębie kompleksu Zamku Królewskiego trafił do rodziny Poniatowskich. Nabył go ówczesny król Rzeczypospolitej Obojga Narodów - Stanisław II August z przeznaczeniem na pomieszczenia dla dworzan. W roku 1794 król podarował Pałac pod Blachą swojemu bratankowi – księciu Józefowi Poniatowskiemu.
Były to czasy niespokojne. W dniu 3 maja 1791 roku uchwalono pierwszą w Europie konstytucję nazwaną od dnia podpisania – Konstytucją 3 Maja. Ten akt rządowy regulował ustrój prawny Rzeczypospolitej Obojga Narodów, kraju, który próbował się dźwignąć z kryzysu politycznego. Rzeczpospolita doświadczyła już pierwszego rozbioru ziem (rok 1772), które zawłaszczyły trzy sąsiadujące z nią mocarstwa: Rosja, Prusy i Austria. Próby reformy ustroju, gospodarki i armii kraju doprowadziły do ingerencji zbrojnej ze strony Rosji, a następnie do kolejnego rozbioru (1792 rok). Następstwem drugiego rozbioru było powstanie wyzwoleńczo narodowe - Insurekcja, nazwana od imienia przywódcy Kościuszkowską (1794 rok). Insurekcja także zakończyła się fiaskiem. W roku 1795 Stanisław August Poniatowski abdykował, a Rzeczpospolita zniknęła z map Europy.
mapa prezentująca III rozbiory Polski w latach 1772 -1795; źródło Wikipedia
Książę Józef Poniatowski po odmowie wstąpienia do carskiej armii, stracił wszystkie majątki rodzinne. Wyjechał do Wiednia. Do Pałacu pod Blachą powrócił, po śmierci stryja, w 1798 roku. Po zakończeniu żmudnej procedury spadkowej, książę odremontował odziedziczoną siedzibę. Od tej pory pałac zaczął przeżywać swój rozkwit. Mimo okupacji (Warszawa w tych czasach znajdowała się pod zaborem pruskim), pałac stał się centrum rozrywkowym miasta. Książę Poniatowski w czasach panowania władz pruskich w Warszawie, czyli do 1806 roku, był mało aktywny politycznie. Starał się dobrze żyć z władzami okupacyjnymi, dbając by stolica niegdysiejszego mocarstwa nie podupadła gospodarczo i kulturowo. Pałac pod Blachą stał się miejscem znakomitych: balów, przedstawień teatralnych oraz biesiad mocno zakrapianych alkoholem. Drażniło to mieszkańców Warszawy, drażniło generałów Zajączka i Dąbrowskiego, którzy od kilku już lat walczyli u boku Napoleona Bonaparte, starając się w ten sposób „zadbać” o sprawę polską.
Jest jesień anno domini 1806. W pogodni za wycofującą się armią pruską na teren byłej Rzeczypospolitej zapędziła się armia francuska. Książe Poniatowski podjął decyzję o poparciu Napoleona. W tych czasach Pałac pod Blachą gościł znamienitych gości, m. in. Joachima Murata – Wielkiego Księcia Bergu (późniejszego króla Neapolu). Raz z sąsiedzką wizytą z Zamku Królewskiego zawitał sam Cesarz Francuzów. W pierwszych latach funkcjonowania Księstwa Warszawskiego mieściło się tu także Ministerstwo Wojny i sztab główny armii polskiej.
Po śmierci księcia Józefa Poniatowskiego w 1813 pałac odziedziczyła jego siostra - Maria Teresa z Poniatowskich Tyszkiewiczowa. Zmuszona do spłaty długów zaciąganych przez brata na opłacenie armii Księstwa, w roku 1820 sprzedała pałac carowi Aleksandrowi I. Od tej pory znajdowały się tu mieszkania i stancje służby zamkowej oraz siedziba urzędów generał-gubernatorów warszawskich. Były to czasy Królestwa Kongresowego, utworzonego pod protektoratem Rosji po upadku Napoleona.
W czasach Drugiej Wojny Światowej Pałac pod Blachą, podobnie jak Zamek Królewski, został zniszczony. Odbudowany w 1949 roku, służył jako pomieszczenia administracyjne. W latach 2004 – 2008 został poddany generalnemu remontowi. Pierwsze piętro pałacu odtworzono w klimacie czasów księcia Józefa i od 2011 roku udostępniono do zwiedzania.
krótka historia pałacu na podstawie zdjęć archiwalnych; P. Jarkiewicz, K. Drywa
Pałac i jego wnętrza
W czasach księcia Poniatowskiego budynek Pałacu pod Blachą wyglądał inaczej niż w dniu dzisiejszym. Skrzydło północne było wyższe o dwie kondygnacje i mieściło Bibliotekę Królewską. Na dole tej części pałacu mieszkali dworzanie księcia. Główną część budynku (korpus) zajmowało rodzeństwo Poniatowskich. W pomieszczeniach na dole mieszkała Maria Teresa Tyszkiewiczowa, pierwsze piętro – to apartamenty księcia Józefa: prywatne i służbowe. W skrzydle południowym pałacu mieściły się pomieszczenia wspólne cechujące się najbardziej luksusowym wystrojem. W skrzydle tym oraz w przylegającym doń małym pawilonie mieszkała przyjaciółka księcia, nieformalna pani pałacu - hrabina de Vauban.
front Pałacu pod Blachą; zdjęcie: P. Jarkiewicz
Do apartamentów księcia zaliczały się: przedpokój książęcia, kancelaria wojenna, kancelaria sztabowa, pokój adiutanta oraz pokoje prywatne księcia: sypialnia i salon.
Westybul Górny, po prawo klatka schodowa, na wprost portret ostatniego króla Stanisława II Augusta; zdjęcie: P. Jarkiewicz
sypialnia; zdjęcie: P. Jarkiewicz
kancelaria wojenna: portrety księcia warszawskiego-króla saskiego Fryderyka Augusta III i jego żony królowej Marii Amalii; zdjęcie: P. Jarkiewicz
salon; zdjęcie: P. Jarkiewicz
Układ pokoi jest połączony ze sobą w sposób okrężny. Po środku, z oknami wychodzącymi na Wisłę, znajdowała się sypialnia, do której można było dostać się zarówno od strony kancelarii wojennej jak i kancelarii sztabowej. Jednym słowem, książę, który był przede wszystkim wojskowym w domu swym mieszkał niczym na polu bitwy, między urzędnikami ministerialnymi i wojskowymi. Do sypialni prowadziło też trzecie wejście – prywatne, którym można było dostać się od razu od strony klatki schodowej. Tam znajdowała się łazienka księcia oraz główny piec, dostarczający ciepła do wszystkich pomieszczeń. Jak mówią plotki tamtejszym przejściem do sypialni księcia przemykały się też odwiedzające go kobiety.
Wyposażenie łazienki księcia odbiegało nieco od tego, do którego jesteśmy obecnie przyzwyczajeni. Znajdowały się tam: „stolec wyściełany mahoniowy z garnkiem miedzianym, urynał porcelanowy, miednica miedziana na czterech nóżkach olszowych ”[1]. Mieszkające w pałacu damy miały do swojej dyspozycji także wanny.
Życie towarzyskie toczyło się na parterze pałacu, w jego południowym skrzydle. Tam znajdował się najbardziej okazały salon, pokój bawialny oraz pokój do bilarda, który w owych czasach był grą bardzo popularną. Książę przedkładał go nad najpopularniejszą w tych czasach rozrywkę, czyli grę w karty.
Pałac pod Blachą słynął z bali i przyjęć. W czasach zaborów, urządzano je w każdy czwartek (może była to książęca wersja „obiadów czwartkowych” urządzanych przez królewskiego stryja). Imprezy przeciągały się do białego rana. Nie rezygnowano z tej cotygodniowej tradycji nawet w czasie postu i duchowej zadumy. Obyczaj ten zmienił się dopiero w czasach Księstwa Warszawskiego, kiedy książę był szanowanym urzędnikiem państwowym. Wtedy przeniesiono imprezy na niedzielny wieczór. Ich przebieg i systematyczność jednak nie uległy zmianie, budząc duże zgorszenie nader pobożnego władcy Księstwa – elektora saskiego – Fryderyka Augusta. Bale mogły być bardzo huczne, o czym świadczył spis pozostawionej po księciu Poniatowskim zastawy na ponad 100 osób. Dla fanów wina przedstawiam wykaz prezentujący zaopatrzenie książęcej piwniczki: „Były tam m.in.: „54 butelki wina węgierskiego starego (w trzech rodzajach); 8 pół butelek małych wina węgierskiego starego; 34 butelki wina węgierskiego stołowego; 2 pół butelki Vin de Cap; 2 pół butelki malagi; 38 butelek wina madery słodkiej, 28 butelek wina madery suchej [wytrawnej]; 47 butelek wina szampańskiego; 35 butelek wina burgońskiego i 9 butelek wina reńskiego”. Razem 257 butelek wina. ”[2]. Nikt by zapewne takim “składzikiem” nie pogardził.
Obok pomieszczeń kuchennych pałacu znajdował się specjalny pokoik z przeznaczaniem do przygotowywania kawy. Zwany był kawiarnią. W pomieszczeniu tym znajdował się piecyk do palenia kawy, młynki oraz urządzenia do parzenia kawy i herbaty. Spożycie tych dwóch napojów należało do codzienności tamtych czasów, nie różniąc się zbytnio od naszej współczesności.
Niestety pomieszczenia te nie zachowały się do dziś. Pozostają spisy sporządzone po śmierci naszego bohatera i wyobraźnia.
Mieszkańcy Pałacu:
Książę Józef Poniatowski
Józef Antonii Poniatowski urodzony 7 maja 1763 roku w Wiedniu - przez bliskich i przyjaciół nazywany Pepi - Minister Wojny i członek Rady Stanu Księstwa Warszawskiego, generał i naczelny wódz armii polskiej, marszałek Francji. Odznaczony najważniejszym polskim odznaczeniem Virtuti Militari (jako pierwszy w historii) oraz najważniejszym odznaczeniem francuskim - Legią Honorową.
książę Józef Poniatowski, pędzla Franciszka Paderewskiego, przedpokój książęcia
Mimo, iż nie urodzony w Polsce, oddany jej bezgranicznie. Znakomity kawalerzysta i dowódca.
książę Józef na koniu, pędzla Juliusza Kossaka
Cechowało go nie tylko dobre pochodzenie: jego ojciec był generałem w armii Cesarza Austrii, jeden ze stryjów – prymasem, a drugi królem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, miał dobrą prezencję, charme, eleganckie maniery, poczucie humoru i ułańską fantazję.
Stanisław August II w stroju koronacyjnym, pędzla Marcello Bacciarellego
Michał Jerzy Poniatowski, prymas Polski i Litwy, pędzla Marcello Bacciarellego
Niebywale honorowy, podążał za ideałami, kierując się mottem: „Bóg, honor, ojczyzna”. Brał udział w wojnie polsko-rosyjskiej o obronę Konstytucji 3 Maja (rok 1792), następnie walczył w Insurekcji Kościuszkowskiej (rok 1794). Gdy Napoleon dał Polakom nadzieję na odzyskanie wolności, poparł go i umarł dla niego. Na trzy dni przed śmiercią, jako jedyny z cudzoziemców w armii napoleońskiej, został obdarzony przez Cesarza godnością marszałka Francji. Zginął w walce wielokrotnie ranny, próbując przeprawić się przez rzekę Elsterę, osłaniając odwrót Cesarza po przegranej bitwie pod Lipskiem – 19 października 1813 roku. Pochowany na Wawelu w Krakowie.
Biografia księcia została zamieszczona w felietonie pt. „Bóg. Honor. Ojczyzna...”. Tutaj poświęcę, więc miejsce jego życiu codziennemu, związanym z Pałacem pod Blachą.
Książę budził się w okolicach godz. 6 rano. Nie zrywał się od razu z łóżka. Polegiwał sobie jeszcze, popijając kawę i popalając fajeczkę. Przyjmował nawet bliższych petentów, załatwiając pomniejsze sprawy.
Z relacji naocznych świadków wynika, że miał osobliwy zwyczaj „…przesiadywania w czasie godzin porannych na stolcu i przyjmowania wizyt bez zmiany pozycji. Przyzwyczajono się do tego i nie okazywano zdziwienia. ”[3]. Chociaż nie wszyscy akceptowali wymianę myśli i wrażeń z naczelnym dowódcą w ten niekonwencjonalny sposób. Wezwany przed oblicze księcia rano gen. Stanisław Fiszer – szef sztabu głównego wojsk Księcia Warszawskiego, gdy wszedł i zastał przełożonego zasiadającego na “tronie”, doznał szoku. Zbulwersowany odmówił rozmowy i polecił kamerdynerowi wezwać się, gdy książę będzie już bardziej oficjalnie przysposobiony.
Po porannej toalecie, książę szedł do pracy. Brał udział w posiedzeniach Rady Ministrów, musztrach i paradach. Do domu wracał o godz. 12, by zjeść śniadanie w towarzystwie swojej przyjaciółki Henrietty de Vauban. Zgodnie z doniesieniami adiutanta księcia, posiłek był lekkostrawny: jajka na miękko, inna lekka potrawa i kieliszek likieru dla kurażu.
Po posiłku, powracał książę do czynności służbowych, urzędując głównie w kancelarii wojennej. O godz. 17 miał przerwę obiadową. Podobno nasz bohater (niczym marynarz Popeye) uwielbiał szpinak i jadał go codziennie. To nasuwa pomysł na slogan do reklamy tego mało popularnego warzywa: „Jedz szpinak, a będziesz piękny i gładki jak książę Józef”. Po przerwie obiadowej nasz bohater znowu wracał do pracy. Był to czas oficjalnych spotkań i korespondencji. W celach rozrywkowo-odmóżdżeniowych wieczorami chodził do teatru, spotykał się ze znajomymi lub uczestniczył w wieczorkach, przyjęciach i balach.
To dobre miejsce i pora, by wspomnieć o ułańskiej fantazji naszego księcia. Nie odzwierciedlał on bowiem typu podręcznikowego bohatera, sztywniaka na koniu, któremu wszystko kojarzy się ze słowem „Ojczyzna”. Książę, o czym było wzmiankowane wcześniej, lubił się rozerwać. A rozrywał się z iście ułańską fantazją, czy to chodziło o kobiety, wyścigi, czy grę w karty. Do hazardowania miał mniejsze skłonności niż jego siostra, ale jak już zasiadał do stolika karcianego, to grywał na bardzo wysokie stawki. O pamiętnym wyścigu ulicami Warszawy w stroju Adama, rozpisywać się drugi raz nie będę. Książe wprowadził modę na mały sportowy powozik typu whisky, kariolką też zwany, który założeniem producenta przeznaczony był na dwa konie. Książę lubił mnożyć przez 2, więc zaczął od koni czterech, a skończył powożąc ósemką. Nasz bohater lubił gnać ulicami Warszawy, stojąc na koźle, poganiając 8 dorodnych rumaków spiętych obręczą.
Kobiety – to odrębny, bogaty rozdział historii naszego bohatera. Bodajże żadna nie przeszła obok niego obojętnie. On zainteresowanie odwzajemniał. Podobno raz nawet na front zdarzyło mu się spóźnić z powodu zbyt długiego zamarudzenia w damskiej alkowie, co mu potem mocno wypominano. Nigdy się nie ożenił, co nie przeszkodziło mu w dochowaniu się dwóch potomków.
Maria Teresa z Poniatowskich Tyszkiewiczowa
Trzy lata starsza siostra księcia Józefa, była postacią barwną, choć jej życie do najłatwiejszych nie należało. W wieku 16 lat przeszła ciężką chorobę, w wyniku której usunięto jej gałkę oczną. Młoda, piękna księżniczka została kaleką ze szklanym okiem. Po śmierci ojca, podobnie do brata stała się obiektem polityki dynastycznej rodziny Poniatowskich. Podczas, gdy bratu nie pozwolono ożenić się z wybranką serca, Marii Teresie szybko znaleziono „korzystną” partię. Nikt nie brał jednak pod uwagę, iż tytuł i koneksje, to nie wszystko. Małżeństwo Marii Teresy było bardzo nieudane. Mąż – hrabia Wincenty Tyszkiewicz, referendarz wielki litewski uchodził, najogólniej rzecz ujmując, za dziwaka (podobno lubił wieczorami przeistaczać się w kobietę), do tego raczej ospałego - leniwego na ciele i umyśle. Nic więc dziwnego, że wkrótce po ślubie żona go opuściła, starając się przebywać na kuracjach poza Polską. Zaczęła bardzo chorować. Rozliczne i długotrwałe kuracje mało pomagały. To pozwala przypuszczać, iż podłoże schorzeń kryło się w psychice pani hrabiny – głęboka depresja wywołana nieudanym małżeństwem. Podczas podróży po Europie, trafiła między innymi do Paryża, w którym poznała miłość swojego życia – Charlesa Mauricea de Talleyranda, choć większość źródeł podaje, iż poznali się dopiero w czasie jego przybycia za Napoleonem na tereny byłej Polski w 1807 roku. Fakt faktem, że związek ten przetrwał 30 lat, do śmierci Marii Teresy.
W dobie Rewolucji Francuskiej Maria Teresa opuściła nieprzychylny arystokratom Paryż i schroniła się w Belgii. Tam zaprzyjaźniła się, a następnie przedstawiła bratu, który dołączył do niej po nieudanej kampanii w obronie Konstytucji 3 Maja – Henriettę, hrabinę de Vauban. Do Warszawy wróciła, gdy ta już znajdowała się pod zaborem pruskim i razem z bratem zamieszkała w Pałacu pod Blachą. Po jego śmierci sprzedała majątki należące do Poniatowskich i wyjechała za Talleyrandem do Paryża. Gdy zmarła w 1834 roku została pochowana w grobowcu Talleyrandów. Ukochany dołączył do niej po 4 latach. Do dziś dnia leżą połączeni, nierozłączni – zgodnie z wolą Marii Teresy. Co ich pchnęło ku sobie? Na pewno – żywe umysły. Hrabina Tyszkiewiczowa bardzo interesowała się polityką. Należała do osób charakternych i porywczych. W oczach jej współczesnych postrzegana była jako osoba niemiła. Niektórzy mawiają, że z Talleyrandem połączyły ich kalectwo i miłość do hazardu. Maria Teresa była uzależniona od gry w faraona (dzisiejszy poker), topiąc w tej grze resztki majątku pozostałego po rodzinie Poniatowskich. Jej dom w Paryżu należał do prawdziwych „jaskiń hazardu”.
Henrietta de Vauban
Ta bardzo tajemnicza osoba, o której nie zachowało się wiele informacji, zajmowała prawe skrzydło Pałacu oraz pawilon w ogrodzie. Była starsza od księcia o 10 lat. Uchodziła za dystyngowaną i zadbaną, ale urodą nie grzeszyła. Podobno była sucha jak wiór, a na twarzy nosiła blizny po ospie. Jej charakter do lekkich też nie należał. Podobno była marudna, grymasiła. Wszystko musiało być dostosowane do jej wymagań i zachcianek. Przeznaczoną jej część pałacu przekształciła w istną cieplarnię, nie znosiła bowiem chłodu. Nie znosiła też hałasu. Podobno nawet „trzeszczące” na posadzce buty wytrącały ją z równowagi. Miało zatem być ciepło i cicho. To ona decydowała, kto wizytował pod Blachą. Książę rządził Warszawą a ona księciem. Nic zatem dziwnego, że każda licząca się w Warszawie dama zabiegała o jej względy. Chcąc być bliżej księcia, trzeba było pierwej obłaskawić pilnującego go cerbera. Czym hrabina zawojowała naszego bohatera narodowego? Do końca nie wiadomo. Mawiano, że książę trzyma ją przy sobie, bo jest u niej zapożyczony. Inna wersja tworzy z niej szpiega, którego obawiało się nawet otoczenie Napoleona. Sam Cesarz podobno za nią nie przepadał i wielokrotnie chciał wymóc na księciu, by ją oddalił. Może najprostszym byłoby wyjaśnienie, że zwyczajne się przyjaźnili. Książę poznał hrabinę, gdy był pogrążony w depresji z powodu przegranej w walce o idee, którymi był przepełniony. Próby ratowania, u boku stryja, upadającego kraju nie powiodły się. Miał poczucie, że król – jego mentor – go zdradził. Jego ukochana ojczyzna została poddana kolejnemu rozbiorowi, próby reform zaprzepaszczone. Hrabina należała do osób dyskretnych. Mógł powierzyć jej swoje sekrety i targające nim uczucia. Ponadto łączyła ich jeszcze jedna rzecz - obydwoje pokochali Polskę - swoją przybraną ojczyznę. Hrabina była oddana sprawie niepodległości nie mniej niż książę Józef.
Pałac pod Blachą i Warszawę opuściła 3 lata po jego śmierci. Co dalej porabiała, annały milczą.
Poza barwnymi osobami zamieszkującymi Pałac pod Blachą, przez obiekt ten przewinęło się kilka znamienitych osobistości, m in dwóch znanych Francuzów:
Joachim Murat
Najlepszy kawalerzysta w armii Napoleona, marszałek Francji, Wielki Książę Bergu, a następnie król Neapolu, prywatnie szwagier Cesarza Francuzów. Mógł pozwolić sobie na określanie “Lwa Europy” mianem “Mały”. Mężczyzna urodziwy i bardzo strojny. Nie mniej niż z brawury na polu bitwy, znany też z ekstrawaganckich strojów. Do szarży kawaleryjskiej pod Iławą Pruską (luty 1807 r.) ubrał się w „fantazyjny zielony płaszcz i czapkę z pawimi piórami ”[4]. Tak odziany, za broń mając jedynie szpicrutę poprowadził francuską kawalerię do zwycięstwa, a szarża ta przeszła do historii jako jedna z największych. Na front rosyjski (1812) zabrał ze sobą osobistego kucharza i fryzjera. Gustował w piórach i różach, aczkolwiek jego męskości nie można było niczego zarzucić. Miał wiele kochanek, a ze związku z Karoliną Bonaparte narodziło się czworo dzieci.
To właśnie on jako pierwszy wkroczył na czele wojsk francuskich do Warszawy w listopadzie 1806 roku, witany jak wielki wyzwoliciel po pruskiej okupacji. Na przeciw wielkiego marszałka (bohatera spod Marengo, Austerlitz i Jeny) wyjechał książę Poniatowski, reprezentujący stronę polską. Miało to dobry skutek. Panowie, którzy obaj cenili sobie ułańską fantazję i wszystko co się pod tym pojęciem kryje, od razu przypadli sobie do gustu. Było to pomocne w dotarciu księcia do Napoleona. Początkowo bratanek ostatniego króla Polski nie miał dobrej opinii u Francuzów. Napoleon powiedział o nim „Jest bardziej frywolny i niepoważny od większości Polaków, a to wiele mówi.”[5]. Jego opinia była wykreowana przez generałów: Zajączka i Dąbrowskiego, którzy cały czas żywili do Poniatowskiego urazę za brak aktywności w czasach zaborów. Aż dziw pomyśleć, że potem ten sam człowiek w 1813 roku otrzymał buławę marszałkowską i ofertę poślubienia ulubionej siostry Cesarza – Pauliny. Jednak w 1806 roku - to Murat się za nim wstawił i jako jedyny z bliskiego kręgu Napoleona go popierał. Przyjaźń księcia z pięknym Francuzem przetrwała do końca, czyli śmierci naszego bohatera. Byli tak różni. Pierwszy strojny niczym paw, szokujący mnogością: koronek, piór, ozdób. Arystokrata z nadania. Cechujący się manierami odpowiednimi na syna oberżysty. Mocno gestykulował, dłubał w zębach i wycierał ręce w obrus przy posiłkach. Grubiański z zachowania. Sposobu bycia księciem uczył się od aktora, wyuczając się na pamięć „książęcych” gestów i ruchów. Drugi - książę z urodzenia – skromny, szarmancki, dyplomatyczny. Łączyła ich sztuka wojenna, opanowana do perfekcji jazda konna, zamiłowanie do brawury oraz odwaga. Obaj nie zakończyli życia ze starości. Różnica polegała na tym, że Poniatowski honorowo pozostał przy Napoleonie i zginął na polu walki, podczas gdy Murat kilka dni później zdradził swojego cesarskiego szwagra za cenę utrzymania tronu Neapolu. Pazerność nie popłaciła. Niespełna dwa lata później już nie żył, zamordowany przez opozycję.
Ze względu na swój związek z siostrą księcia częstym gościem pod Blachą był także największy cynik ówczesnej Europy - Talleyrand, książę Benewentu. Życiorys owego gentelmana przytłoczyłby opis Pałacu, więc ograniczając się do zaledwie kilku zdań.
Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord:
Charlesde Talleyrand
To żywe wcielenie „Księcia” Niccolo Machiavellego, pragmatyczny, cyniczny, dyplomata, genialny polityk. Mawiano o nim, że sprzeda wszystko, co jest na sprzedaż ze sobą na czele.
Osobowość Talleyranda najlepiej obrazuje fragment książki „Napoleon”, który pozwolę sobie tutaj przytoczyć: „O Talleyrandzie mówiono, że całe swoje życie „sprzedawał tych, którzy go kupili”. W swoim czasie sprzedał Dyrektoriat Bonapartemu, (…) w Erfurcie sprzedawał Bonapartego Aleksandrowi. Później sprzedał Aleksandra Anglikom. Tylko Anglików nikomu nie sprzedał; oni bowiem nigdy nie chcieli go kupić, choć proponował im kilkukrotnie swoją osobę za przystępną nawet cenę.”[6].
Pierwszy raz został Ministrem Spraw Zagranicznych Francji w 1797 roku. Potem piastował to stanowisko jeszcze trzykrotnie. Napoleon miał do niego słabość. Dopiero pod koniec życia dostrzegł jego wyzuty z wszelkiej moralności i emocjonalności stosunek do świata. Powiedział „Nigdy nie znałem człowieka tak całkowicie obojętnego na dobro i zło ”[7]. A jednak w dniu pogrzebu Marii Teresy z Poniatowskich Tyszkiewiczowej Talleyrand płakał rzewnymi łzami nad jej trumną. Podobno okazał takie wzruszenie pierwszy i ostatni raz w życiu. Jakby nie patrzeć, oznacza to pewne przywiązanie. Także i Francja nie była Talleyrandowi całkiem obojętna. Zdrada Napoleona, której nie jednokrotnie się dopuścił była podyktowana dobrem kraju. Gdy podczas zjazdu w Erfurcie w 1808 roku zaczął po raz pierwszy kolaborować z carem Rosji, wzywał Aleksandra do ratowania Europy, tłumacząc, że dla Francji ważne są tylko zdobycze: Ren, Alpy i Pireneje. Reszta to zachcianki samego Cesarza, niepotrzebne Francji do szczęścia. Swoim przenikliwym umysłem przewidywał, że dobra passa Napoleona się wyczerpie, a Francja może na tym stracić najwięcej. Tłumaczył swoją postawę na swój cyniczny sposób: „Cesarz rosyjski jest człowiekiem cywilizowanym, ale naród rosyjski nie jest ucywilizowany, natomiast Francuzi są cywilizowani, a ich władca nie jest człowiekiem cywilizowanym. Koniecznym jest zatem, aby car rosyjski i naród francuski zawarły między sobą sojusz ”[8].
Pałac pod Blachą ma swoje powiązanie również z dwoma największymi władcami ówczesnej Europy. Gościł w swoich podwojach Napoleona. Natomiast Car Aleksander stał się jego właścicielem, odkupując ten obiekt od Marii Teresy po śmierci jej brata.
Materiał powstał na podstawie:
1. J. Kazimierski “Inwentarz pozostałości po księciu Józefie Poniatowskim z 1814 roku”, „Teki Archiwalne”, 1963, nr 9.
2. Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, Wydawnictwo Magnum Ltd, Warszawa 2015.
3. „Eugeniusz Tarle „Napoleon”, Książka i Wiedza 1960.
4. Jan Dobraczewski „Bramy Lipska”, Warszawa 1976.
5. Robert Bielecki „Napoleon”, Warszawa 1973.
6. www.zamek-krolewski.pl/palac-pod-blacha-zaprasza
7. Wikipedia.
[1] J. Kazimierski “Inwentarz pozostałości po księciu Józefie Poniatowskim z 1814 roku”, „Teki Archiwalne” 1963, nr 9, str. 193–195.
[2] J. Kazimierski “Inwentarz pozostałości po księciu Józefie Poniatowskim z 1814 roku”, „Teki Archiwalne”, 1963, nr 9, str. 175
[3] Wirydiana Fiszerowa “Dzieje moje własne i osób postronnych”, Londyn 1975, s. 356
[4] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, Wydawnictwo Magnum Ltd, Warszawa 2015 rok, str. 406
[5] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, Wydawnictwo Magnum Ltd, Warszawa 2015 rok, str. 454
[6] Eugeniusz Tarle „Napoleon”, Książka i Wiedza 1960 rok, str. 242
[7] Andrew Roberts „Napoleon Wielki”, Wydawnictwo Magnum Ltd, Warszawa 2015 rok, str. 153
[8] Eugeniusz Tarle „Napoleon”, Książka i Wiedza 1960 rok, str. 242
Artykuł powiązany: Książę Józef Poniatowski