SATYRA - epizod 51

Życiowe dylematy Mariolki.

Joanna była pochłonięta organizowaniem wyjazdu Dobrozmiańskiego z delegacją rządową. Nie zwracała zatem dużej uwagi na poczynania Mariolki. 

Prezes, w efekcie swoich wojaży w teren, złapał chorobę śmiertelną dla mężczyzn – czyli przeziębienie i był na zwolnieniu lekarskim. Spokój pracy zakłócał jedynie Misiak, który podczas nieobecności Dobrozmiańskiego, dorwał się do władzy. Przybiegał do sekretariatu prezesa kilka razy dziennie, udając, że nadzoruje pracę jego asystentek i informując go przez telefon, że ma wszystko pod kontrolą.

Mariolka tego dnia zachowywała się zadziwiająco cicho. Głównie siedziała z nosem wlepionym w ekran komputera. Joanna zerknęła, czy pochłonął ją facebook, ale nie. O dziwo były to strony internetowe i to takie z większą ilością tekstu niż zdjęć. Joanna nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Musiała rozwiązać problem usadzenia Dobrozmiańskiego w samolocie. Było to duże wyzwanie logistyczne, ponieważ jej szef nie lubił większości prezesów uczestniczących w delegacji i nie chciał z nimi siedzieć przez tyle godzin podróży. Joanna początkowo nie wiedziała, jak ma ten temat ruszyć, lecz gdy zaczęła dzwonić do innych asystentek, okazało się, że nie tylko ona ma ten problem. W zasadzie każda sekretarka każdego prezesa uczestniczącego w delegacji miała ten sam kłopot. W efekcie, wszystkie zaczęły współpracować, tworząc skomplikowaną mapę powiązań, przekładającą się na rozlokowanie poszczególnych prezesów, by jakoś przetrwali podróż do USA. To pochłaniało Joannę bez reszty. Zdołała jednak dostrzec, że Marolka zaczęła wykazywać dużą aktywność ruchową. Krążyła po sekretariacie. Wchodziła, wychodziła. Wierciła się, jak by miała porażony odbyt owsikami. W końcu Joanna nie wytrzymała i spytała:

- Mariola, co się tak kręcisz? Stało się coś?

- Tak. Ale powiem ci tylko, jak nikomu nie powiesz.

- Nie powiem.

Mariolka jednym susem znalazła się przy Joannie, aż ta wystraszyła się, że jej coś zrobi.

- Słuchaj, ja mogę być w ciąży – wysyczała jej do ucha.

- Taaak… to chyba problem…

- Nie. To żaden problem. Jedyny kłopot w tym, że ja nie wiem, z kim w tę ciążę zaszłam.

Joanna siedziała, jak sparaliżowana. Żadne kursy, czy szkolenia bycia profesjonalną asystentką, nie przygotowały jej do pracy z Mariolką.

- A dużo ich było? – zapytała w końcu nieśmiało.

- Kogo?

- No, tych… kandydatów na ojca.

- Nie, no coś ty, nie jestem taka łatwa… tylko trzech.

- Na raz?!

- No coś ty, za kogo ty mnie masz?!

Joanna właśnie sama tego nie wiedziała. Niestety jak już dała się złapać na tę durną rozmowę, musiała brnąć dalej:

- To może, żeby namierzyć potencjalnego ojca, użyj metod logicznych.

- Nie rozumiem, co do mnie mówisz.

- No, to tak jak z krzyżówką, trzeba odkryć odpowiednie hasło.

- Acha, mów dalej.

- Spróbuj przeanalizować, z którym z tych… panów spotykałaś się i kiedy. Zakładając, że nie było to dzień po dniu, to może po czasie, w którym… hmm… TO się wydarzyło dojdziesz, kto może być ojcem… - Joanna czuła, że jest purpurowa po czubki uszu.

- Ok, a co jeżeli spotykałam się z dwoma tego samego dnia?

Joanna nic nie powiedziała. Spojrzała tylko ze zgrozą na rozmówczynię. Mariolka postanowiła więc udzielić wyjaśnień:

- No bo przed południem był Benek… To taki mój chłopak. A po południu był Maciek…

- A Maciek jest kim? – wymsknęło się Joannie.

- W sumie, to też mój chłopak.

- Rozumiem… nie, ja nic nie rozumiem.

- Oj, to proste. Najpierw chodziłam z Maćkiem, ale poznałam Benka. No i Benek okazał się fajniejszy, więc został moim chłopakiem… no ale Maćka tak jakby nie odwołałam, więc ciągle myślał i chyba myśli, że jest moim chłopakiem… Miałam z nim zerwać tego dnia, kiedy spotkałam się z Benkiem, no, ale jakoś nie wyszło… za dobrze całuje.

- Jezu, nie ogarniam – Joanna chwyciła się za głowę.

- To samo życie. Może jakbyś zdjęła te okulary i wyszła zza tego biurka, też byś jakiś towar wyrwała.

- Dobrze, a ten trzeci? – przerwała jej szybko Joanna.

- A, to Antek.

- Kim jest Antek?

- No, to ciacho, co ci ostatnio mówiłam, co Ziuta z nim zerwała na Instagramie. Nie mogłam przepuścić takiej okazji.

W kolejnym odcinku – dyrektor Szmatecka berze sprawy swojej kariery w swoje ręce.