Wiosna na polskim biegunie zimna.

Ta na Suwalszczyźnie nie spieszy się z nadejściem. Kiedy w centralnej Polsce drzewa się zielenią, na północy sterczą gołe patyki. To, że zrobi się ciepło nie oznacza, że kolejnego dnia nie spadnie śnieg. Nic dziwnego, że, gdy w końcu wyjdzie słońce i zrobi się cieplej, przyroda rusza z kopyta. Najpierw spod śniegu wychodzą krokusy i przebiśniegi. Potem nadchodzi czas bratków, stokrotek i tulipanów. Z dnia na dzień łąki zmieniają szare zimowe ubranie na suknię z soczystej zieleni. Na drzewach pokazują się pączki. W lasach rozkładają się całe dywany białych zawilców. W zwyczajowo leniwych strumykach woda zaczyna szemrać rączo. Koło stawów i jezior tworzą się rozlewiska. Łąki są podmokłe. Z każdym dniem ptasi gwar staje się coraz głośniejszy. W końcu przybywają żurawie, a około dwa tygodnie po nich pojawiają się bociany. To wiadomy znak, że ta wiosna w końcu przyjdzie. Trwa ptasia krzątanina. Zaloty, budowanie lub remontowanie gniazd i gniazdek. Seks, dużo seksu dookoła. Wszędzie rozbrzmiewają wesołe trele, przeraźliwy krzyk żurawi, klekotanie bocianów i tajemnicze gruchanie żab w stawie. W końcu na drzewach i krzewach pojawiają się kwiaty. Należy się modlić, by nie pojawiły się mrozy, które mogą pozbawić drzew owoców. Żurawie i bociany zaczynają wysiadywać jajka. Robi się coraz cieplej. Idzie lato.

 

Na Suwalszczyźnie często wiosna może bardziej przypominać zimę niż sama zima w centralnej części kraju. Te zdjęcia zostały wykonane w maju tego roku. Poprzedzały je dni ciepłe, stąd kwiaty zakwitły, a w ogródku zawisł hamaczek.